Michael Bryce (Ryan Reynolds) jest najlepszym ochroniarzem na świecie. Niektórzy twierdzą, że jeśli chroni cię Bryce stajesz się nieśmiertelny. Jednak tym razem zadanie może przerosnąć nawet jego. Bryce ma przetransportować przez pół świata byłego płatnego zabójcę Dariusa Kincaida (Samuel L. Jackson), który zdecydował się zeznawać przeciw zbrodniarzowi wojennemu, którego reżim ma na sumieniu tysiące istnień. Ich tropem rusza cała armia agentów, płatnych morderców i łowców nagród, a po drodze okaże się, że nie tylko ich życie będzie zagrożone. Oskarżony zbrodniarz jest gotowy skorzystać z pomocy terrorystów, byle nie dopuścić do procesu. Komedia sensacyjna „BODYGUARD ZAWODOWIEC” od 18 sierpnia w kinach.
W taki oto sposób wysoce sceptyczny płatny zabójca i zupełnie pozbawiony entuzjazmu ochroniarz wyruszają w podróż, w której będą musieli stawić czoła zarówno śmietance międzynarodowej socjety złoczyńców, jak i zabijakom z samego dołu drabiny społecznej. Wszystko to jednak pikuś, najgorsze jest to, że w pewnym momencie przestają pałać do siebie niechęcią, zawiązując w zamian coś w rodzaju więzi przyjacielskiej. Fakt pozostaje faktem, że nie mogą sobie ufać, a tym bardziej zostawiać w swoim pobliżu naładowanej broni, ale ich nacechowana agresją i przedziwnym rodzajem szacunku relacja sprawia, że uczą się współpracy, która być może – tylko być może! – pozwoli im dojechać do Hagi w jednym kawałku. A przy okazji przywrócić Bryce’owi chęć ryzykowania życia dla innych, a Kincaidowi pozwolić odzyskać ukochaną żonę Sonię.
Mimo że „Bodyguard Zawodowiec” jest momentami pełnoprawną komedią, czarny charakter to już poważny zwyrodnialec. W bezwzględnego Dukhovicha wcielił się Gary Oldman, który z wielką radością przyjął na siebie kolejną w karierze rolę złoczyńcy. Żonę Kincaida zagrała Salma Hayek, świetnie się bawiąc w roli Sonii, kobiety, której ognistego temperamentu i życiowej pasji nie są w stanie ograniczyć nawet mury więziennej celi.
Reżyser „Bodyguarda Zawodowca” Patrick Hughes miał bardzo prostą receptę na sukces: „Mając do dyspozycji tak wyborny duet aktorów Reynolds/Jackson , uznałem, że najlepszym rozwiązaniem będzie odsunięcie się w cień i zapewnienie Ryanowi i Samowi wszelkiego wsparcia, którego potrzebowali, żeby robić to, w czym są najlepsi. A potem siadałem sobie spokojnie i obserwowałem, jak przed moimi oczami rodzi się najprawdziwsza filmowa magia”.
źródło: Monolith Films
zdjęcia: Jack English