Przyszłość radomskiego lotniska wielu osobom leży na sercu. Niektórzy chcą by go zamknąć, inni nadal mu kibicują i liczą, że wreszcie zacznie dobrze prosperować. Co trzeba zrobić by lotnisko stało się rentowne? Czy Radom zyska czy może straci w kontekście planów dotyczących powstania Centralnego Portu Lotniczego? Podczas debaty starano się odpowiedzieć na te i inne pytania
Wzięli w niej udział: przedstawiciele lotniska Grzegorz Tuszyński – dyrektor operacyjno-techniczny w porcie i Kajetan Orzeł – rzecznik prasowy portu, były prezes lotniska Tomasz Siwak oraz prezes spółki Aero Partner ekspert ds. lotnisk cywilnych Sławomir Sarnowski.
Przypomnijmy, na chwilę obecną radomskie lotnisko nie ma przewoźnika. Współpraca ze Sprint Air zakończyła się pod koniec października. Jednak nie oznacza to, że lotnisko nie pracuje. – Codziennie korzystają z niego statki powietrzne. Jest to ruch regularny. Są to samoloty biznesowe, samoloty lotnictwa lekkiego ogólnego i ruch wojskowy – zapewniał Grzegorz Tuszyński, dyrektor operacyjno-techniczny w Porcie Lotniczym Radom.
Obecnie trwają rozmowy, aby któryś z przewoźników rozpoczął regularne loty z lotniska. Toczą się także rozmowy z Polskimi Portami Lotniczymi, które pojawiają się jako potencjalny inwestor na radomskim lotnisku.
Szansę na rozwój lotniska widzi były prezes Portu Lotniczego Radom – Tomasz Siwak.
– Do dzisiaj uważam, że perspektywy radomskiego lotniska są takie same jak wtedy, gdy go opuszczałem. Potencjał pasażerski w regionie byłego województwa radomskiego i obecnego świętokrzyskiego jest ogromny. Ci ludzie są zmuszani, by jeździć do Modlina. Radom ma ogromne szanse by tych pasażerów u siebie zatrzymać pod warunkiem, że stworzymy im odpowiednią ofertę – tpowiedział Tomasz Siwak.
Jaką ofertę? – To znaczy, że lotnisko w Radomiu zostanie doinwestowane poprzez niezbędną infrastrukturę dla linii nisko kosztowych, czyli przewoźników typu Wizzair czy Ryanair Air. Że zostanie dla nich wydłużona droga startowa, z wybudowaniem oprzyrządowania typu ILS oraz stworzona spora płaszczyzna postojowa dla trzymania tych samolotów – tłumaczy były prezes.
Według Sławomira Sarnowskiego, eksperta ds. lotnisk cywilnych, liczba osób, które chcą latać z Radomia jest ograniczona. Jak zauważył, w Radomiu jest duże bezrobocie, a potencjał zależy od zasobności portfela. Przytoczył też wyniki badania na temat zapotrzebowania na „taksówki powietrzne”.
– Były robione badania na zlecenie Europejskiej Agencji Kosmicznej ażeby spróbować zorganizować w Polsce „taksówki powietrzne” (do podróży biznesowych). Wynika z nich, że największy potencjach posiada Górny i Dolny Śląsk. Tam następuje gwałtowny rozwój gospodarczy czego nie można powiedzieć o ścianie wschodniej. Najbardziej opłacalne będą loty z Warszawy na Śląsk – tłumaczył Sławomir Sarnowski.
– Jeśli chodzi o Radom nie można powiedzieć, że to lotnisko jest spisane na straty. Teraz jest bardzo trudna sytuacja i należy się zastanowić co zrobić, żeby ten trudny okres przetrwać generując jak najmniejsze straty – dodaje ekspert.
Wszyscy zgodnie podkreślali, że należy wydłużyć pas startowy i wybudować większą płytę postojową. Dzięki temu na radomskim lotnisku mogłyby lądować i startować dużo większe samoloty.
– Pas startowy w Radomiu ma 2 tys. metrów. Musi być dłuższy, gdyż przewoźnicy wybierając lotnisko patrzą na zużycie paliwa i resurs silnika – tłumaczył Sławomir Sarnowski.
Debata odbyła się w ramach cyklu Salony Drogi Mlecznej.