Dramat mazowieckich rolników



Najpierw susza, później zbyt niskie ceny skupu owoców i warzyw, a przy tym wszystkim utrudnienia związane ze zmianą przepisów dotyczących zatrudniania pracowników. Ten sezon to nie gratka dla rolników z Mazowsza. Dramatyczna sytuacja wymaga systemowych zmian – zaapelowali przedstawiciele samorządu województwa mazowieckiego.

Gospodarka Mazowsza jest w dużej mierze oparta na rolnictwie. Użytki rolne zajmują ponad 54 proc. powierzchni województwa. Blisko 30 proc. polskich sadów znajduje się w regionie mazowieckim. Ponad połowa jabłek wytwarzana jest właśnie na Mazowszu. Na tle kraju region dominuje także w produkcji warzyw. Jak wiadomo, efekty pracy rolników co roku zależne są w dużej mierze od pogody. W tym roku przymrozki wiosenne i brak opadów w czerwcu już spowodowały straty w uprawach. – Kolejne gminy zgłaszają się do nas z prośbą o wsparcie ich w ogłaszaniu klęski żywiołowej – mówił marszałek Adam Struzik. – Nie jesteśmy organem, który mógłby taki stan ogłosić, ale przyłączamy się do wniosków lokalnych samorządów z Mazowsza, bo widzimy problem, z jakim borykają się m.in. rolnicy.

Susza – stan klęski żywiołowej

Zgodnie z ustawą o stanie klęski żywiołowej jedną z katastrof naturalnych jest susza. Stan klęski żywiołowej (również spowodowany suszą) może wprowadzić rada ministrów (z własnej inicjatywy lub na wniosek wojewody). Do oceny sytuacji powoływana jest przez wojewodę specjalna komisja. Ogłoszenie takiego stanu pozwala skorzystać z przepisów dotyczących udzielania pomocy finansowej przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (wsparcie z przeznaczeniem na wznowienie produkcji w gospodarstwach rolnych i działach specjalnych produkcji rolnej, w których wystąpiły szkody spowodowane m.in. przez suszę). Są to jednak dopłaty do oprocentowania kredytów bankowych udzielanych na sfinansowanie kosztów wznowienia produkcji oraz kosztów odtworzenia środków trwałych, lub udzielanie gwarancji albo poręczeń kredytów bankowych w tym samym celu.

– Rolnik może w trudnej sytuacji spowodowanej pogodą uzyskać kredyt preferencyjny, wójtowie czy burmistrzowie mogą na indywidualny wniosek producenta wprowadzić ulgi w podatku rolnym, ale tego typu możliwości nie rekompensują strat. To kolejny rok, gdy ceny skupu owoców drobnych są tak niskie, że branie kolejnych, nawet preferencyjnych kredytów, tylko pogrąża rolników – zauważył radny województwa Mirosław Adam Orliński.

Marne zbiory i śmieszne ceny

Mazowieckie rolnictwo to zarówno duzi, jak i drobni przedsiębiorcy. Efekty ich pracy są zależne m.in. od pogody. Wystarczy kilka tygodni upałów pozbawionych jakiegokolwiek deszczu, by zaplanowane zbiory zmniejszyły się wielokrotnie. Taka strata jest podwójnie odczuwalna finansowo, gdy ostatecznie ceny skupu owoców i warzyw są nieracjonalnie niskie. Doświadczyli tego uprawiający owoce drobne. Fale przymrozków, jakie mieliśmy wiosną, nie wpłynęły dobrze na uprawy owoców. Do tego dochodzą nietypowe dla czerwca upały i długotrwały brak deszczu. W efekcie rolnicy mają mniejsze zbiory niż zakładali.

– Sytuacja sadowników jest bardzo trudna. Koszty produkcji, czyli paliwo, energia, praca są nieporównywalnie wyższe niż jeszcze 5 czy 10 lat temu. A ceny zamiast rosnąć spadają. Dla przykładu koszt wyprodukowania kilograma jabłek wynosi około 80 gr, a na skupie oferowane jest 15 gr – dodał Leszek Przybytniak, przewodniczący sejmikowej komisji rolnictwa i terenów wiejskich, na co dzień sadownik. W proteście rolników przed kancelarią premiera (13 lipca) zwracał uwagę na to, że potrzebne są zmiany z poziomu rządu, bo nawet producenci zrzeszeni w grupach nie są w stanie ograniczyć importu owoców i warzyw ani nie mają wpływu na embargo.

Spadek zbiorów zbóż

Już dziś wiadomo, że problem dotknie również upraw zboża. Komisja Europejska zapowiadała we wstępnych prognozach spadek zbiorów zbóż w 2018 r. (w porównaniu do ubiegłego roku). Dużo wyższe straty przewidywali krajowi analitycy. Jeśli utrzyma się aura z niewielkimi opadami, plony ze zbóż jarych będą bardzo słabe. – Trzeba pamiętać, że dodatkowo sprawę komplikują nowe przepisy dotyczące zatrudniania pracowników sezonowych i cudzoziemców. Brakuje rąk do pracy. Chętni są obywatele Armenii, Białorusi, Gruzji, Mołdawii, Rosji i Ukrainy. Jednak, żeby ich zatrudnić, rolnik musi przejść skomplikowaną procedurę i wnieść od każdej zgłaszanej osoby niemałą opłatę – zwrócił uwagę marszałek Adam Struzik.

Restrykcyjne przepisy

Stanowisko w tej sprawie zajęli radni województwa podczas marcowego posiedzenia sejmiku, domagając się zmiany przepisów. Zwracali uwagę na to, że nowe regulacje są zagrożeniem dla gospodarki. Prosty mechanizm polegający na rejestracji oświadczeń o chęci zatrudnienia w gospodarstwie składanych w powiatowym urzędzie pracy został zastąpiony składaniem obszernych wniosków i wydawaniem zezwoleń z bardzo uciążliwymi procedurami. Zostały wprowadzone opłaty za czynności związane z rejestracją, co stanowi obciążenie dla gospodarstw rolnych. Przepisy, które zostały wprowadzone 1 stycznia 2018 r. są bardziej restrykcyjne dla sektora rolno-spożywczego niż dla innych sektorów gospodarczych. Zwrócono też uwagę na fakt, że osłabia to konkurencyjność gospodarstw na bardzo wymagającym rynku europejskim i światowym.

Afrykański pomór świń

Mazowieccy rolnicy jako kolejne problemy wskazują m.in. odcięcie od krajowych i zagranicznych rynków zbytu, ale też rozprzestrzenianie się afrykańskiego pomoru świń (AFS) i braku realnej walki z nim. Już w ubiegłym roku radni województwa w przyjętym stanowisku dotyczącym działań zmierzających do zahamowania rozprzestrzeniania się ASF zwrócili się do wojewody mazowieckiego o podjęcie procedur mających na celu skuteczną likwidację przyczyn rozprzestrzeniania się choroby.

– Dla producentów trzody chlewnej, którzy całą swoją działalność mieli opartą na dużym stadzie świń, rozwiązania w postaci likwidacji całej trzody są pogrążeniem ich firmy. Rolnicy żalą się w rozmowach ze mną, że wybijane są wszystkie świnie, nawet te, które nie są chore, a nikt do tej pory nie zaproponował racjonalnego rozwiązania, które zatrzymałoby ekspansję tej choroby – opowiadała wicemarszałek Janina Ewa Orzełowska. Do niedawna mówiono o budowie na ścianie wschodniej zapory przed dzikami. Teraz ministerstwo rolnictwa przekazało informację o tym, że przeznaczane na ten cel środki, zainwestuje w bioasekurację w gospodarstwach, czyli m.in. maty dezynfekcyjne, rejestr wejść do chlewni oraz odseparowanie trzody od bydła, a także zakaz wstępu do chlewu nawet kotom czy psom.

Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich

– Podejmujemy wiele działań, by polepszyć warunki życia i pracy na wsi. Tylko z budżetu województwa przeznaczyliśmy przez 20 lat funkcjonowania samorządu województwa prawie 775 mln zł na modernizacje mazowieckich wsi. Do tego dochodzą ogromne kwoty, jakie przekazujemy w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich – w tym i poprzednim programowaniu. To są środki na infrastrukturę, również na tę służącą rolnikom, np. drogi do gruntów rolnych, systemy wodno-kanalizacyjne, oczyszczalnie ścieków, odpowiednio stworzone targowiska, które ułatwią sprzedaż w dobrych warunkach. Takiej pomocy możemy udzielić. Przyłączamy się do głosu mazowieckich rolników apelujących o systemowe rozwiązania, które ochronią naszych rodzimych producentów – skwitował marszałek Adam Struzik.

O pomysłach polskiego rządu na poprawę sytuacji w rolnictwie przeczytasz tutaj.

Komentarze



CLOSE
CLOSE