Robert Stępniewski to reżyser i opiekun Teatru Resursa. Skromy i życzliwy, zaprzecza stereotypowemu wizerunkowi dyrektora teatru
Robert Stępniewski zakochał się w teatrze już w szkole podstawowej. Wówczas pierwszy raz w życiu obejrzał spektakl – była to francuska farsa. Przedstawienie zrobiło na małym Robercie Stępniewskim takie wrażenie, że postanowił związać on swoją przyszłość z teatrem.
Chyba wszyscy autorzy, dramatopisarze, opisują że dla nich najważniejszym przedstawieniem jest to, które zobaczyli w dzieciństwie. Sławomir Mrożek wspominał, że najbardziej przeżywał „Koziołka Matołka”.
W Teatrze Resursa Robert Stępniewski głównie reżyseruje. Ten amatorski teatr odnosi wiele sukcesów nie tylko w Radomiu. Przykładam jest monodram Marcina Fortuny, „Audiencja”, który zdobył bardzo wiele nagród. Kolejną zaletą Teatru Resursa jest sam repertuar, często na podstawie scenariuszy radomskich pisarzy. Tutaj warto przywołać choćby przedstawienie pt. „Byłem cztery razy w Amsterdamie”, czy „Wspomnienia z miasta R”, tekst będący adaptacją prozy Grzegorza Bartosa, Marcina Kępy oraz Bernarda Gotfryda.
Robert Stępniewski to nie tylko reżyser. Zdarza mu się mu się również grać, nawet główne role m. in. w „Szefie wszystkich szefów”, czy w przedstawieniu „Kochanie, jutro zaczniemy od nowa”. A czy łączy jedno z drugim?
Nie lubię grać, kiedy reżyseruję. Tylko najlepsi aktorzy potrafią siebie oglądać grając na scenie. To jest wyjątkowa umiejętność i ja od tego uciekam.
A szkoda, bo Robert Stępniewski jest wszechstronnie uzdolniony. Ponadto posiada pogodną osobowość i pozytywne nastawienie do świata i ludzi. Jak sam przyznał z uśmiechem: „codziennie budzę się i chce mi się pracować i żyć”. Jednie czego brakuje Robertowi Stępniewskiemu, to tak jak u większości radomskich artystów wiary w to, że to co robią, jest wyjątkowe.