O potrawach wigilijnych opowiada Marcin Stańczuk etnolog w Muzeum Wsi Radomskiej:
Jeśli chodzi o potrawy wigilijne to mieszkańcy wsi mieli na uwadze, żeby na stole czy na ławie, przy której wcześniej też spożywano posiłki zanim, te stoły się upowszechniły, w tej funkcji powiedzmy takiej bardziej użytkowej jak w czasach obecnych, to należało zgromadzić wszystko to co zebrano w trakcie roku z różnych środowisk, czyli z lasu, z łąki, z pola, co złowiono w wodach okolicznych, co zebrano z ogródka, z sadu, to musiała być taka biesiada na bogato.
Odzwierciedleniem tego była ilość potraw na stole, mogło to być maksymalnie 12 potraw, ale jeżeli była rodzina mniej zamożna, bardziej biedna to było tych potraw na przykład pięć. Symbolika tych liczb, tych potraw, też jest nieprzypadkowa, ponieważ jeżeli była cyfra nieparzysta to wtedy można było powiedzieć, że gospodarze mają nadzieję, że w przyszłości, w przyszłym roku, będzie tych potraw więcej, a jeżeli była parzysta to parzystość zawsze obrazowała taką pełnię, coś co się nie zmienia, w tym kontekście nie zmieni się na gorsze, więc jadano ryby, a karpie weszły później w PRL-u zrobiły swoją karierę, natomiast wcześniej to były przede wszystkim śledzie.
Jadano kluski z makiem, grzyby w różnej postaci, mogły być na przykład podsmażone z cebulką, albo cebulka z olejem. Jeśli chodzi o warzywa były to pierogi kapustą i z grzybami, oczywiście olej tłoczony z adwentu, przede wszystkim lniany, ale mógł być też rzepakowy czy konopny. Z tych makuchów tak zwanych, które były uzyskiwane po tym tłoczeniu olejarz karmił swoje zwierzęta hodowlane, bo to też często było zapłatą za wytłoczenie tego oleju, dlatego też zdarzało się często, że ten olejarz miał najładniejsze zwierzęta domowe we wsi, bo po prostu one były dobrze skarmione, ta pasza była kaloryczna, więc miał najgrubsze potem świnie we wsi.
Oczywiście był to kompot z suszonych owoców tak jak dzisiaj też kultywujemy ten zwyczaj. Kapusta z grochem też musiała być obok ziemniaków, to było podstawowe pożywienie robione na różne sposoby na dawnej wsi. Można też o opłatku oczywiście wspomnieć, który był roznoszony tak jak i jeszcze się to przecież kultywuje przed świętami oraz chleb był takim symbolem dostatku, bogactwa i życia.
To co udało się chłopom zebrać, zgromadzić w ciągu roku, wszelkie plony, wszelkie dary tej natury to musiało pojawić się na tym stole, to była też taka forma zaklęcia rzeczywistości w przyszłym roku, żeby te potrawy też pojawiły się na stole także w najbliższym czasie w przyszłości.