Po 9 latach Broń Radom rozegrała pierwszy mecz pucharowy na własnym stadionie. Ostatni raz kibice Broni mogli oglądać swoich pupili na własnym stadionie 7 maja 2008 roku w meczu z Legią II Warszawa. Co do powiedzenia mieli obaj trenerzy?
Widać było, że graliśmy z dużo lepszą drużyną, z dużo lepszą jakością. Do 70 minuty, do rzutu karnego chłopcy sobie z ta jakością radzili. Zagrali wszyscy zawodnicy, których mam dostępnych oprócz lekko kontuzjowanych Mortki i Tkaczyka. Uważam, że do rzutu karnego moi zawodnicy sobie radzili, potem lepszą jakość prezentowała Broń i posypały się kolejne trzy bramki. Generalnie jestem zadowolony z meczu. Mecz odbył się bez kontuzji. Kilku zawodników mogło dłużej został na boisku i rywalizować z tak dobrą drużyną, jaka jest Broń Radom. Puchar Polski nie jest traktowany po macoszemu, chcieliśmy wygrać ten mecz. Spotkaliśmy się z drużyną jakościowo lepszą co odzwierciedla wynik – powiedział no konferencji pomeczowej trener Drogowca Jedlińsk, Paweł Górak.
Zgadzam się z trenerem Drogowca, ze oba zespoły przystąpiły do tego meczu, aby go wygrać. Można było go potraktować inaczej, jednak ta postawa pokazuję, że w obu drużynach jest charakter, chęć wygrania każdemu meczu, bez względu na rodzaj rozgrywek. Jeśli chodzi o kwestię wysokiego zwycięstwa, nie odbieram tego w ten sposób. Do przerwy drużyna z Jedlińska stworzyła sobie dwie dogodne sytuacje do strzelenia gola. Taka jest piłka rywal nie wykorzystał swoich sytuacji, my wytrzymaliśmy ciśnienie i udało nam się zdobyć bramkę z rzutu karnego, potem kolejną co przesądziło o losach tego spotkania. Były przeprowadzone zmiany, po to, aby szanować siły na sobotnie mecze. Wynik wysoki, natomiast zaangażowanie w obu drużynach bardzo wysokie. Warunki nie sprzyjały rozgrywaniu tego spotkania, trochę przypadkowych sytuacji. Ten mecz obie drużyny kosztował sporo zdrowia, ale tak jak powiedział wcześniej trener Drogowca, najważniejsze, że obie drużyny ten mecz skończyły bez kontuzji – powiedział na konferencji pomeczowej trener Broni Radom, Artur Kupiec.
Trzy bramki Kamila Czarneckiego może oznaczać jego przełamanie ?
Znamy wartość Kamila, że stanowi naszą podporę w ofensywie. Potrafi znaleźć się w sytuacji ofensywnej. Dziś udało mu się strzelić te trzy bramki. Natomiast musi podziękować chłopakom, bo ktoś te piłki musiał mu dogrywać. Zabrakło nam go w meczu z Przysuchą. Czekamy na to co będzie i liczę, że Kamil swoja siła i charakterem oraz większą odpowiedzialnością za kartki, jeszcze się rozwinie, mimo doświadczonego wieku, będzie myślał w każdym momencie meczu, bo nie może sobie pozwolić na głupotę – skomentował trener Kupiec.
Jak wygląda sytuacja Arkadiusza Oziewicza i Zbigniewa Obłuskiego. Czy zobaczymy ich w najbliższych meczach?
Arek Oziewicz po meczu z Przysuchą ma pęknięty duży palec u nogi. Czeka go co najmniej 2 tygodnie rehabilitacji. Zbyszek będzie pauzował w graniach 10 dni i będzie gotowy do zajęć. Ma lekko nad ciągnięty mięsień przywodziciela przy pachwinie. Musi odpocząć, nie może ryzykować poważniejszym urazem – dodał trener Kupiec.