Pamela Howland to pianistka klasyczna należąca do elitarnego grona Artystów Steinwaya. Zdobyła dyplom doktora sztuk muzycznych na uniwersytecie Eastman School of Music w stanie Nowy Jork. Obecnie przebywa na stypendium Fulbrihta w Polsce – kraju swojego mistrza, Fryderyka Chopina. Jednym z miast, które odwiedziła artystka był Radom.
W tym roku na stypendium Fulbrighta przebywa 30 studentów i 10 profesorów, którzy są rozlokowani w różnych częściach Polski. Pamela Howland, mimo iż z wykształcenia jest muzykiem, wykłada na wydziale filologicznym Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, gdzie naucza kultury amerykańskiej. – Nie będę ukrywać, że by stać się stypendystą Fulbrighta trzeba się postarać. W przypadku profesorów proces ubiegania się o stypendium jest dosyć długi. Przede wszystkim należy mieć doktorat w określonej dziedzinie, a także udokumentowaną pracę naukową, lub dorobek artystyczny w przypadku artystów – tłumaczyła pianistka.
Pamela Howland może pochwalić się osiągnięciami na skalę światową, dlaczego zatem wybrała stypendium Fulbrighta i nasz kraj? – Już od kilku lat mam romans z Polską. W 2006 roku odbyłam pierwszą wycieczkę do Polski. Celem podróży był Żyrardów, miejsce narodzin mojego dziadka. Jednak to nie jedyny powód, dla którego wybrałam ten kraj. Poza chęcią dzielenia się z polskimi studentami swoją wiedzą i pasją do muzyki amerykańskiej, chciałam się również dzielić się moją miłością do muzyki Fryderyka Chopina.
Pamela Howland jest zakochana w geniuszu polskiego kompozytora, czego dowodem jest choćby autorski film pt.: „Wspominając Fryderyka: Geniusz Chopina” . – Ten projekt był spełnieniem moich marzeń. Razem z profesorami z Północnej Karoliny wybraliśmy się do Polski, by nagrywać pierwsze ujęcia. Film był kręcony w trzech państwach. Zależało nam na tym, by przedstawić Fryderyka Chopina w sposób interesujący także dla młodych ludzi. W filmie mówimy o Chopinie nie tylko jako o genialnym muzyku, ale także staramy się pokazać jego ludzką twarz.
Projekt „Wspominając Fryderyka” to niejedyny namacalny dowód świadczący o miłości pianistki do Chopina. Kolejnym jest płyta „Chopin meets the Beatles”. Z krążkiem wiąże się także niezwykła historia z Paulem McCartneyem w roli głównej. – To zdarzyło się w Warszawie. Pogoda była przepiękna i mogliśmy wystawić fortepian na zewnątrz. To było nieopodal Bazyliki Świętego Krzyża, gdzie spoczywa serce Chopina. Grałam wtedy jego muzykę i nagle zatrzymała się piękna, czarna limuzyna. Szyba się uchyliła i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu wyjrzała z niej uśmiechnięta twarz Paula McCartneya. To było niesamowite. Mojemu przyjacielowi udało się sfotografować tę scenę. Zdjęcie znalazło się na okładce mojej płyty „Chopin meets the Beatles”, na której łączę muzykę Chopina z własnymi aranżacjami utworów Beatlesów – opowiadała Pamela Howland.
To nietypowe nietypowe zderzenie muzyki klasycznej i brytyjskiego rocka zaowocowało wyjątkowymi utworami. Wystarczy posłuchać płyty, by się o tym przekonać. Muzyka płynąca z krążka zdaje się być podoba do samej pianistki. Pamela Howland, mimo sukcesu który odniosła, jest wrażliwą, ciepłą i otwartą osobą. Kto wie, może tak właśnie działa muzyka Chopina?
fot. pamelahowland.com