Książka na weekend – G. Masterton – Manitou



W dzisiejszej audycji Książka na weekend rozmawiamy o horrorze Grahama Mastertona – Manitou.

Gośćmi audycji były Małgorzata Alberska i Oliwia Kijak. Rozmawiała Małgorzata Pawlak.

Powieść Manitou została wydana przez wydawnictwo Albatros w lipcu 2012 roku. Napisana zaś została w 1975 roku. Manitou to debiut literacki Grahama Mastertona.

Nowy Jork, czasy współczesne. Do świata żywych powraca po trzystu latach duch największego indiańskiego szamana, Misquamacusa, by dokonać zemsty za dusze swoich braci. Odrodzony w ciele młodej dziewczyny, Karen Tandy, próbuje sprowadzić z przeciwnej strony bytu inne demony. W szpitalu na Manhattanie rozpętuje się walka tytanów, która może pochłonąć całą ludzkość. W przerażających okolicznościach giną ludzie. Jasnowidz Harry Erskine z pomocą indiańskiego szamana, Śpiewającej Skały, podejmuje walkę ze starożytną magią i siłami nadprzyrodzonymi.

Zachęcona przez koleżankę sięgnęłam po tę książkę. Zapowiedź na okładce dodatkowo mnie zachęciła. Po przeczytaniu kilku pierwszych stron stwierdziłam, że zapowiada się świetnie. Autor miał ciekawy pomysł, a książka od pierwszych stron trzyma w napięciu i sprawia, że chce się czytać kolejną stronę by się dowiedzieć co będzie dalej.

Zresztą bardzo dobrze się ją czyta, trudno odłożyć na chwilę i daje popracować wyobraźni.

Minusem jest za szybko tocząca się akcja oraz to, że bohaterowie bardzo szybko znajdują rozwiązania na gnębiące ich pytania czy tajemnice. W Manitou to wszystko było takie łatwe. Moim zdaniem postacie nie miały okazji się wykazać. Autor mógł im trochę skomplikować rozwiązywanie zadań.

Podobało mi się połączenie wierzeń Indian ze współczesnym światem. Jest ono dobrze wkomponowane.

To co mi momentami przeszkadzało, to zbyt dokładne opisy danej postaci, która właśnie się pojawiła. Natomiast cieszę się, że opisów w ogóle nie było zbyt dużo.

Czytając kolejne strony stwierdziłam, że jak na horror ta książka nie jest aż tak bardzo straszna. Kolejne demony pojawiające się w powieści nie sprawiły, że byłam przerażona. Szczerze mówiąc bardziej się bałam i byłam przerażona kiedy czytałam kolejne tomy o mieszkańcach Lipowa Katarzyny Puzyńskiej.

Rozczarowanie przyniosło mi samo zakończenie powieści i sposób w jaki został pokonany straszny szaman Misquamacus. Tak naprawdę sposób jego pokonania mnie rozśmieszył.

Zawiedziona byłam faktem, że to nie sprowadzony specjalnie do pomocy szaman Śpiewająca Skała pokonał Misquamacusa a duch pewnego urządzenia elektronicznego. Żeby było ciekawiej, ten „duch” nie zrozumiał języka Śpiewającej Skały, za to zrozumiał Harrego, głównego bohatera…

Ostatecznie polecam do przeczytania tę książkę. Sami się przekonacie czy to aż tak bardzo straszny horror czy zwykła opowieść z kilkoma straszniejszymi wątkami.

W cyklu Manitou ukazały się jeszcze: Zemsta Manitou, Duch zagłady, Wnikający duch, Krew Manitou, Armagedon, Infekcja. Jednak po przeczytaniu pierwszej części mam mieszane uczucia i nie jestem pewna, czy sięgnę po kolejną książkę Grahama Mastertona.

Komentarze