Książka na weekend – R. Gong – 666 do mroku



Potwór Radomozaur pokonany przez profesora pijaka…  Tak w dużym skrócie można powiedzieć o czym jest książka Roberta Gonga – 666 do mroku.

Powieść wydana przez wydawnictwo ALFA-ZET 7 w 2014 roku.

Z okładki książki…

Powieść science-fiction, doskonała baśń, czarna groteska czy też po prostu humoreska? Bez względu na to, do jakiego gatunku literackiego ją zaliczymy, jasno pokazuje nam, jak w chwilach, kiedy chodzi o nasze życie, bardzo szybko przełamujemy własne uprzedzenia i stereotypy. Jesteśmy gotowi złamać wszelkie własne zasady, którym od lat hołdujemy, aby oddać własną przyszłość w ręce człowieka na co dzień godnego pogardy. Wprost nienawidzimy go, przeklinamy, a widząc na ulicy po wyjściu z kościoła, w myślach opluwamy.

W książce tej sprawdzają się powszechnie znane nam dwa bardzo stare powiedzenia: przysłowie „tonący brzytwy się chwyta” i doktryna Machiavellego „cel uświęca środki”. Nawet najwięksi „Panowie” tego świata w obliczu zagrożenia są w stanie znosić impertynencję, grubiaństwo, bezczelność, aby tylko ratować swoje komfortowe życie.

 

Akcja książki przede wszystkim rozgrywa się w Radomiu. Dzień jak co dzień, jednak na jedną z ulic Radomia coś spada. Prawdopodobnie jest to meteoryt, jednak jest inny niż te nam znane. Spada blisko kościoła garnizonowego. Wypełza z niego niewielka żmija, która chowa się w dziurze… Gdy naukowcy próbują dowiedzieć się co to za materia spadła na Radom, ze szpitala w Krychnowicach, po kuracji odwykowej wraca Józef, profesor Józef. Idzie do swoich kolegów od kieliszka. Kiedy wreszcie postanawia wrócić do domu na swojej drodze spotyka dziwnego węża, który zaraz zmienia się w byka, a następnie w dziwne zwierzę, które jednym tchnieniem morduje wszystkich oprócz Józefa. Do tego tylko nad miastem roztacza dziwną mgłę.

Józef dochodzi do wniosku, że nie powinno się łączyć leków z alkoholem.

Ale czy na pewno są to tylko halucynacje? Dlaczego prezydent Polski spotyka się z głowami tak potężnych państw jak Stany Zjednoczone i Rosja? Dlaczego miasto zostaje odizolowane od reszty kraju? Dlaczego alkoholik zostaje wystawiony by pokonać potwora?

Jeśli sięgniecie po książkę 666 do mroku poznacie odpowiedzi na te pytania.

Po pierwszych kilkunastu przeczytanych stronach stwierdziłam, że to kolejna książka ze świetnym pomysłem na temat przewodni. Jednak z każdą przeczytaną stroną zastanawiałam się co to ma być??? Po raz kolejny okazało się, że pomysł świetny, ale kiepsko zrealizowany. Mam wrażenie, że książka była pisana na szybko, żeby tylko coś powstało…

Owszem powieść napisana jest prostym językiem, dobrze się ją czyta, ma sporo dialogów. Szybko przewraca się kolejne strony… Ale to chyba tyle dobrego co mogę powiedzieć na jej temat. Z każdą przeczytaną stroną twierdziłam, że to jakiś niesmaczny żart. Momentami powieść jest groteskowa, śmieszna i nierealna, ale często jest zbyt wulgarna. Główny bohater, choć człowiek bardzo wykształcony i mądry, zostaje sprowadzony do roli alkoholika. Człowieka, który upadł na dno i już się nie może podnieść.

Powieść pokazuje, jak łatwo dać się skusić pokusom, jak łatwo upaść.

Pod zasłoną alkoholizmu, autor ukazuje nam kilka ważnych spraw. W tym ostrzega nas przed złem i zagładą, którą sami sobie niesiemy. Sprawia, że przez chwilę zastanowimy się nad losem ludzkości, uczuciami…

Intrygujący tytuł powieści skusił mnie, żeby po nią sięgnąć. Ale czy Wy też to zrobicie? Wybór pozostawiam Wam.

Ja już wiem, że nie sięgnę po kolejną książkę tego autora. Po przeczytaniu 666 do mroku jestem rozczarowana i nieco zniesmaczona…

Komentarze