„Supernova”



Pełnometrażowy debiut fabularny Bartosza Kruhlika. Trzech mężczyzn, jedno miejsce, jeden dzień i jedno zdarzenie, które zmieni ich losy. Oto polityk, który chce wygrać wybory; policjant, pragnący dotrwać spokojnie do emerytury i mieszkaniec polskiej wsi, który ma rodzinę na utrzymaniu. Nieszczęśliwy wypadek pociąga za sobą lawinę konsekwencji. Ludzie postawieni w sytuacji granicznej – a także widzowie – staną przed pytaniem o rolę przypadku i przeznaczenia w życiu każdego z nas. Film startował w Konkursie Głównym 44. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Bartosza Kruhlika wyróżniono nagrodą za debiut reżyserski. „Supernova” w kinach od 22 listopada

W polskim kinie coraz silniej do głosu dochodzą twórcy urodzeni w latach 80. Wystarczy wspomnieć „Cichą noc” Piotra Domalewskiego (1983) czy „Wieżę. Jasny dzień” Jagody Szelc (1984). Pomimo znaczących różnic twórczych temperamentów, wydaje się, że sporo ich łączy. Z jednej strony, doskonała znajomość osiągnięć światowego kina, zarówno art- housowego, jak i popularnego, z drugiej – wyczulenie na lokalne realia, wrażliwy słuch, dotyczący gwałtownych społecznych przemian i częste nawiązywanie do osobistych doświadczeń, ale z reguły w nieoczywisty, niebezpośredni sposób. Wreszcie, niezaprzeczalne – i częstokroć spełnione – ambicje autorskie.

Do grona intrygujących debiutantów dołączył Bartosz Kruhlik (1985), podobnie jak koledzy czuły na filmową formę i niechętny moralizowaniu. Ten wspomniany wyżej brak kompleksów, erudycja i odwaga przejawiają się w różny sposób. Nie tylko w wyrafinowaniu formalnym, przy jednoczesnej pamięci o widzach, ale też i w niestereotypowych decyzjach tematycznych i obsadowych. Kruhlik postawił na przykład na uznanych aktorów teatralnych, ze stosunkowo skromnym dorobkiem filmowym, jak Marcin Hycnar, Marek Braun (aktor Teatru Powszechnego w Radomiu) oraz Marcin Zarzeczny, powierzając im śmiało najważniejsze role. Nie wahał się też zaangażować wykonawców nieco zapomnianych, jak Jerzy Janeczek („Sami swoi”, „Nie ma mocnych”), czy Michał Anioł („Karate po polsku”, „Podróże pana Kleksa”, „Drzazgi”). Odważnie połączył skłonności do realizmu z tropami rodem z kina gatunkowego, by w ten sposób osiągnąć pożądaną siłę wyrazu.

Mówi reżyser

Realizując filmy, szukam tematów uniwersalnych, przy których nie muszę znać historycznego tła ani innych kontekstów niezbędnych do zrozumienia i przeżycia opowieści. Podobnie jest z projektem „Supernova”, dla którego punktem wyjścia jest wypadek samochodowy oraz fakt, że śmierć na drodze jest bardzo często przypadkowa i może dotyczyć każdego z nas. Najbardziej w tym filmie pociągała mnie możliwość obserwowania bohaterów – ofiar i świadków wypadku – z bliska, wręcz w sposób dokumentalny. Tutaj miałem jednak szansę przepracować z aktorami to, czego w dokumencie nie mógłbym przeprowadzić z przyczyn czysto moralnych. Mogłem przyglądać się atawistycznym ludzkim zachowaniom w sytuacji ekstremalnej, generującej odruchy, których w innych okolicznościach ci sami ludzie nigdy by nie przejawili.

Kolejną rzeczą, która fascynuje mnie w kinie, jest czas rzeczywisty oraz poczucie zagęszczenia czasu na ekranie. W moim filmie występuje jedność miejsca, czasu i akcji, odpowiadająca założeniom greckiej tragedii. Wydaje mi się to bardzo ciekawy, choć stosunkowo rzadki dzisiaj, zabieg, który intensyfikuje perypetie na ekranie do tego stopnia, że widzowi łatwiej jest przeżyć katharsis.

Jest jeszcze coś, co w kinie pociąga mnie szczególnie: bohater negatywny, „antagonista” w roli bohatera głównego lub jednej z głównych postaci filmu. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że w „Supernovej” występuje bohater zbiorowy. Jednak na pierwszy plan wysuwa się  Adam, wyrachowany polityk, który przechodzi tu najbardziej wyrazistą przemianę. W moim filmie chciałem poprowadzić historię w taki sposób, aby widz na koniec utożsamił się z tym cynicznym, młodym politykiem i w pewnym sensie poczuł się w tej sytuacji niewygodnie – bo wcześniej, być może, potępił już tę postać, poddając ją moralnej ocenie. W kinie interesują mnie te chwile, w których los wrzuca bohaterów w sytuacje tu i teraz, co generuje emocje zrozumiałe pod każdą szerokością geograficzną.

„Supernova” to  film, w którym płynnie przechodzimy między gatunkami. To krwista, obyczajowa historia, oscylująca na granicy dramatu, thrillera i kina katastroficznego.

Oficjalny zwiastun filmu:

Fot. Celestyna Król, Studio Munka-SFP

źródło: materiały prasowe

Komentarze