Trzynasta w sezonie porażka HydroTrucku



W meczu 18. kolejki Energa Basket Ligi koszykarze HydroTrucku Radom przegrali na wyjeździe 84:87 z MKS Dąbrowa Górnicza. Dla podopiecznych trenera Roberta Witki to już trzynasta porażka w obecnych rozgrywkach.

MKS świetnie rozpoczął to spotkanie, a dzięki Malcomowi Rhettowi było już 7:0. Przyjezdni dość szybko nawiązali rywalizację, w czym pomagały trójki Danilo Ostojicia i Robertsa Stumbrisa. Później dzięki trafieniom Jabarie Hindsa radomianie zbliżyli się nawet na punkt. Akcja Lee Moore’a sprawiła, że po 10 minutach było 22:19.

W drugiej kwarcie HydroTruck kilka razy zbliżał się na punkt – dzięki zagraniom Bretta Prahla oraz Dayona Griffina. Późniejsze trafienie Jakuba Zalewskiego dawało tej ekipie prowadzenie! Michał Nowakowski wraz z Elijah Wilsonem opanowali jednak sytuację. Po trójce Vyrenisa Cizauskasa pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 48:40.

W trzeciej kwarcie po rzutach Jabarie Hindsa oraz Danilo Ostojicia przyjezdni znowu byli blisko. Kolejne trójki musiał trafiać Elijah Wilson – one dawały sporo spokoju MKS. Za zdobywanie punktów musiał wziąć się również Andy Mazurczak – dzięki niemu dąbrowianie mogli myśleć o kontrolowaniu sytuacji. Po 30 minutach było 65:58.

Zespół trenera Roberta Witki nie zamierzał się poddawać – zanotował rewelacyjną serię 15:0 w czwartej kwarcie i po trójce Marcina Piechowicza prowadził pięcioma punktami. Teraz to gospodarze musieli odrabiać straty. Pomagały w tym rzuty Lee Moore’a, a po podobnym trafieniu Wilsona MKS znowu miał przewagę. Końcówka była zacięta, ale ostatecznie to MKS zwyciężył 87:84.

Tabela – tutaj.

W następnej kolejce radomianie zagrają u siebie ze Stalą Ostrów Wlkp. Spotkanie rozegrane zostanie w środę (30 grudnia) o godz. 19.

MKS Dąbrowa Górnicza – HydroTruck Radom 87:84 (22:19, 26:21, 17:18, 22:26)

MKS: Moore 22, Wilson 17, Rhett 14, Mazurczak 10, Nowakowski 8, Cizauskas 8, Mijović 5, Kroczak 3, Dawdo.

HydroTruck: Hinds 24, Griffin 14, Ostojić 12, Stumbris 10, Piechowicz 9, Zalewski 5, Zegzuła 4, Prahl 4, Wall 2, Lewandowski.

Komentarze