„Narzeczony na niby”



Czy małe, niewinne kłamstewko może wymknąć się spod kontroli i doprowadzić do totalnej katastrofy? A może dopiero kiedy wszystko się w życiu rozpada, możliwe staje się poukładanie wszystkiego od nowa? „Narzeczony na niby” to komedia romantyczna w reżyserii Bartka Prokopowicza. W rolach głównych zobaczymy m.in. Julię Kamińską („Brzydula”), Piotra Stramowskiego („Pitbull. Niebezpieczne kobiety”), Sonię Bohosiewicz („Po prostu przyjaźń”), Piotra Adamczyka („Sztuka kochania”), Tomasza Karolaka („Listy do M. 3”), Mikołaja Roznerskiego („7 rzeczy, których nie wiesz o facetach”), Barbarę Kurdej-Szatan ( „Wkręceni 2”), Dorotę Kolak ( „Sztuka kochania”), Ewę Kasprzyk („Przyjaciółki”), Andrzeja Grabowskiego („Pitbull. Nowe porządki”) i Janusza Chabiora („Botoks”). Film od 12 stycznia w kinach.

Karina próbuje z całych sił stworzyć pierwszy (tym razem) szczęśliwy związek. Niestety mężczyzna, któremu oddała swoje serce, wydaje się bardziej zainteresowany sobą niż nią. Pewnego dnia jedno nieprzewidziane zdarzenie i jedno małe kłamstewko zamienią jej uporządkowane życie w prawdziwy emocjonalny rollercoaster. Szybko okaże się też, że każdy z bohaterów ma coś do ukrycia. Gdy prawda wyjdzie na jaw, wszyscy będą musieli zrobić w końcu porządek w swoich związkach i w swoich sercach. „Narzeczonego na niby” pokochają ci, którzy choć raz zakochali się w niewłaściwej osobie, oraz ci, którzy wierzą, że o prawdziwą miłość warto walczyć, nawet jeśli zaczyna się mocno niefortunnie.

Aktorzy o filmie:

JULIA KAMIŃSKA:

„Narzeczony na niby” to komedia romantyczna dla każdego, kto chce się wzruszyć i pośmiać. To film o miłości, bo właśnie jej pragnie Karina i choć przez długi czas jej nie wychodzi, robi wszystko, żeby było romantycznie. Wspólnie z Piotrem Stramowskim bardzo się staraliśmy, żeby w końcu jej się udało. To komedia romantyczna dla dziewczyn, które wiedzą, co to znaczy mieć złamane serce, i dla tych, które są szczęśliwe w miłości i chciałyby, żeby tak zostało. To dawka pozytywnych emocji – śmiechu i romantyzmu. „Narzeczony na niby” opowiada także o miłości rodzinnej. Mamy męski klan: Krzysztof Stelmaszyk, Piotr Stramowski i Janek Szydłowski tworzą bardzo ciepłą i kochającą się ekipę. Z kolei ja, moja filmowa siostra, którą gra Sonia Bohosiewicz, i nasza mama, czyli Dorota Kolak, jesteśmy trochę toksyczne, ale kochamy się całym sercem. Każdy odnajdzie siebie w tym filmie.

PIOTR STRAMOWSKI:

„Narzeczony na niby” to bomba wszystkiego, w dobrym tego słowa znaczeniu. Film posiada bardzo wyraziste postaci, ciekawe wątki i fabułę, która układa się w jedną, nieoczywistą całość. Seans „Narzeczonego na niby” to idealny pomysł na relaks po ciężkim dniu. Różnorodność bohaterów sprawia, że każdy widz odnajdzie siebie w tym filmie.
Relacja Kariny i Szymona jest i dramatyczna, i komediowa, i romantyczna. Tak jest, kiedy spotyka się dwoje ludzi, którzy czegoś od siebie chcą, ale nie do końca wiedzą, co to jest. To ich tajemnica – wzajemna chemia i chęć poznania się. Muszą się nauczyć siebie nawzajem. Szymon odkrywa, że kiedy znajduje się w nerwowej sytuacji, pragnie z niej wyjść poprzez mówienie nieprawdy. To sprawi, że ich relacja zostanie poddana próbie. Szymon będzie musiał dokonać wyboru: albo będzie żyć sam, albo odważy się i zdecyduje na nowy związek. Drzemie w nim jednak uśpiona chęć życia, która czeka na odpowiedni moment, aby wystrzelić. Szymon jest samotny, ale gdy przychodzi ten moment, kiedy poznaje tę osobę, jest w stanie zrobić wszystko, aby dać miłości drugą szansę.
źródło: materiały prasowe
Komentarze