Rosa Radom w dziwnych okolicznościach przegrała mecz w Dąbrowie Górniczej 89:80. Pierwsza połowa to majstersztyk, zaś druga odsłona to kompletne dno.
Coś niedobrego musi się dziać w głowach zawodników Rosy, bo jak inaczej wytłumacz fakt, że w pierwszych dwóch kwartach grają w taki sposób, że rywalom odechciewa się tego sportu, a w kolejnych dwóch to samo przeciwnik robi z nimi.
Pierwsza kwarta to istny majstersztyk w wykonaniu podopiecznych Wojciecha Kamińskiego. Obrona funkcjonowała tak jak ma funkcjonować. W ataku dobrze spisywali się Kevin Punter, Rayan Harrow, zaś skuteczną zmianę dał Igor Zaicev. Po pierwszej połowie „Smoki” prowadziły różnica 16. punktów i nic nie zapowiadało zbliżającego się kataklizmu.
W końcu nadeszła druga odsłona meczu, a wraz z nią słaba skuteczność Rosy. To co radomianie wypracowali przez pierwszą część gry, koszykarze z Dąbrowy Górniczej odrobili w jednej chwili, tracąc przed ostatnią kwartą tylko jeden punkt. Doskonale w ofensywie gospodarzy odnaleźli się Bartłomiej Wołoszyn i Aaron Broussard, którzy zdobyli po 22 punkty. Pod tablicami szalał również D.J. Shelton, który do 19 punktów dorzucił jeszcze 14 zbiórek. Rosa nie potrafiła się już podnieść z kolan i przegrała to „wygrane” początkowo spotkanie 89:80.
MKS DĄBROWA GÓRNICZA – ROSA RADOM 89:80 (19:28, 18:25, 29:14, 23:13)
MKS: Wołoszyn 22 (4), Broussard 22 (4), Shelton 19, Dambrauskas 12 (1), Gabiński 0 oraz Pamuła 9 (1), Kucharek 5 (1), Kowalenko 0, Wieczorek 0.
ROSA: Punter 20 (1), Harrow 19 (2), Auda 9 (1), Sokołowski 7 (1), Witka 2 oraz Zajcew 15 (1), Zegzuła 4 (1), Piechowicz 2, Trojan 2, Bojanowski 0.