Polonn – Białas i Lanek sondują rzeczywistość licznikiem Geigera. A ona trzeszczy!

Wielu raperów dokonuje „analizy i interpretacji” zastanej rzeczywistości. Zazwyczaj nie jest to portret przyjemny i tak jest też w przypadku świata opisywanego w tekstach z płyty Polonn. Twórcami są Białas i Lanek, którzy na trackach krążka nurzają się i w przeszłości, i w teraźniejszości, przewidując przyszłość, łącząc jedno z drugim. Zanurzenie w czasie i przestrzeni wywołuje reakcję, której obecność zaznaczana jest w podkładzie muzycznych charakterystycznym skrzekiem licznika Geigera

Polonn – przeszłość wiecznie żywa

Raper to człowiek zorientowany na przyszłość – zazwyczaj. Jeśli patrzy w przeszłość, to w celu jej mitologizacji, z nostalgią, by sobie powspominać, że kiedyś to było. Białas i Lanek w tekstach z albumu Polonn unikają tej pułapki. Nie koloryzują przeszłości. Przyglądają się jej ze zdumieniem. Była taka, jaka była? Przedziwne! Wcześniej wcale nie było lepiej! Teraz? Teraz też nie jest, bo zawsze jest tak, jak jest, czyli po dzisiejszemu. Przeszłości nie ma, bo minęła, ale żyje w teraźniejszości i rzuca cień na przyszłość.

 

Przerażająca wizja? Niekoniecznie! Artyści mówią o tym, co najważniejsze, czyli o wartościach, które warto wyznawać bez względu na czasy, w których się żyje. Pamiętać o przeszłości, z której się wyrosło, by nie pogubić się w teraźniejszości. Analizować to, co jest, by być gotowym, na to, co przyjdzie. Nie nadymać się swoim sukcesem, którego kiedyś nie było, jest, ale przeminie. Bardzo dojrzałe teksty i przesłanie na tle współczesnych krążków, które wypadają jak substancje niewiadomego pochodzenia z rozerwanego i brudnego woreczka strunowego.

 

Można więc powiedzieć, że każde zdarzenie zastyga w rzeczywistości jak promieniowanie. Czas jego połowicznego rozpadu jest bardzo długi. Wystarczy się przyjrzeć lub przyłożyć licznik Geigera (oko i krytyczny namysł), by usłyszeć skrzek, który drży w eterze.

Polonn – niepokojące ścieżki dźwiękowe

Wspomniany skrzek promieniowania jonizującego, które słychać w wielu kawałkach z płyty, rzuca na cały krążek dość ponury cień. Niejako przypomina, że cała rzeczywistość, także muzyczna, jest nie tylko skażona tym, co było, ale zagrożona tym, co może przyjść. Apokalipsą, rozpadem, wojną i wszystkim tym, co niszczy. Zastana i poukładana rzeczywistość może się szybko zmienić w dziki chaos bez żadnych praw i reguł.

To ciekawy zabieg, bo zazwyczaj muzyka nie jest tak naznaczona znaczeniami. Lankowi i Białasowi na bitach od DJ’a Johnny’ego udało się to znakomicie. Huki, skrzeki, muzyka, która buja, ale tak, jak rakieta blokiem, jak wybuch szybami w oknach – to robi wrażenie. Cały album ma więc dość przemyślaną strukturę. Tak muzycznie, jak i tekstowo. Wszystko się tu spina, a płyta pozostaje aktualna bez względu na czas, w którym jest słuchana. Nie znasz twórczości tych raperów? Koniecznie się z nią zapoznaj, a od tej płyty warto zacząć. Polon (nazwa albumu: Polonn) zostanie w tobie na dłużej. W końcu to pierwiastek radioaktywny. Nie pozbędziesz się go, choćbyś chciał!

Komentarze