Archiwa tagu: etnolog

Uczniowie stworzą regionalne palmy

Tradycyjna palma wielkanocna regionu radomskiego” pod takim tytułem Muzeum Wsi Radomskiej organizuje konkurs skierowany do uczniów szkół podstawowych. Warunkiem uczestnictwa jest dostarczenie własnoręcznie wykonanej pracy wraz z wypełnioną Karta Zgłoszenia do instytucji kultury do 16 marca

Muzeum Wsi Radomskiej zorganizowało dla młodzieży konkurs, który ma przybliżyć wiedzę na temat wierzeń z regionu radomskiego poprzez stworzenie plamy wielkanocnej. Własnoręcznie wykonane dzieła trzeba dostarczyć na adres organizatora. O szczegółach mówi etnolog, koordynator konkursu, Aleksandra Żytnicka:

Palma wielkanocna powinna być wykonywana tak jak wykonywało się ją w regionie radomskim. Z tego co obserwujemy na terenie całej Polski, palmy były naprawdę bardzo różne, może zacznę od tego, żeby nie wykonywać takich palm wielkich jakie są charakterystyczne dla Kurpi czy dla Podhala, tamte palmy są naprawdę ogromne.

Wysokość nie powinna przekraczać jednego metra, wynika to z tego, że kiedyś po poświęceniu palmy zatykano za obrazem. W regionie radomskim była wykonywana z wierzby, z trzciny i z kwiatków i przywiązywana była wstążeczką, rękojeść była owijana też bibułą czyli ona była tak naprawdę bardzo skromna. Tym głównym składnikiem były gałązki wierzbowe, z tak zwanymi baśkami. Trzcina zbierana i ścinana była nad wodą, ale można ją zastąpić trawami, tylko nie trzeba ich farbować, to już jest takie współczesne, następnie dodawało się rośliny, które kwitły w tym czasie.

Jednym z kryteriów, na które zwracamy uwagę jest ta estetyka, żeby ta palma wyglądała ładnie, dobrze się prezentowała, ale miała zachowane te elementy tradycyjne, ludowości i trzeba pamiętać o tym i głównym bazowym składniku palmy wielkanocnej jakim właśnie były gałązki wierzbowe.

Ogłoszenie wyników nastąpi podczas Uroczystości Niedzieli Palmowej, 24 marca w Muzeum Wsi Radomskiej, gdzie prace uczniów zostaną zaprezentowane na wystawie pokonkursowej.

Foto. Muzeum Wsi Radomskiej

 

 

 

Jak choinka przyszła do Polski?

O historii choinki w Polsce i nie tylko opowiada etnolog Marcin Stańczuk z Muzeum Wsi Radomskiej

Choinki to jest zwyczaj, który pojawił się u nas w XIX-XX wieku – mówię ogólnie o ziemiach polskich, bo to zależnie od regionu, jakby ta recepcja tego zwyczaju zachodziła różnie. Zwyczaj pochodził z Niemiec i najpierw zakorzenił się w miastach polskich, później pojawił się w dworach i w pałacach, no i wreszcie zawitał pod tą chłopską strzechę – wszedł od zachodu na wschód, dlatego w niektórych regionach dopiero w XX wieku można było oglądać choinki na Święta Bożego Narodzenia.

W radomskiem ten obyczaj pojawił się na początku XX wieku. Jeśli się rozmawia jeszcze ze starszymi mieszkańcami naszego regionu, to oni pamiętają, że przed II wojną światową, w latach 20. i 30. choinka już na wsi była. Natomiast nie jest to jedyny element zielony roślinny, jeśli chodzi właśnie o ten przystrój bożonarodzeniowy, ponieważ do pułapu, do belek stropowych, jak również na ściany przybijano gałązki wiecznie zielonych gatunków drzew, czyli np. świerk, jodła albo sosna.

Fot. Pixabay

Tradycja i zwyczaje związane z kolędowaniem

Etnolog Muzeum Wsi Radomskiej Marcin Stańczuk opowiada o tradycji kolędowania kolędników w czasie Świąt Bożego Narodzenia

Jeśli chodzi o zwyczaje radomskie, nie możemy zapominać o kolędnikach. Kolędowanie dzieliło się na takie trzy główne grupy – po pierwsze były to grupy tzw. Herodów, które chodziły po chaach i u każdego gospodarza, gdzie zostali zaproszenia, taka grupa inscenizowała wydarzenia z życia Jezusa, polegające na tym, że wspominano i inscenizowano próbę zgładzenia małego Jezuska przez Heroda. Jego decyzję rozwijało się tak, że finalnie ten Herod był karany za swój niecny plan i śmierć ścinała mu głowę. 

Inna grupa to były jasełka, związane również z życiem Jezusa, ale były jeszcze takie grupy szczodracarzy – to byli zwykle młodzi chłopcy mający po kilka, kilkanaście lat i oni chodzili około święta Trzech Króli po Nowym Roku i śpiewali kolędy zwane szczodrówkami, gdzie życzyli wszystkiego dobrego i dopominali się szczodraków, czyli takich wypieków w różnych kształtach – jakichś ósemek, kogutów, esownic, też jakieś takie ludzkie postaci te ciasteczka miały, no i tym gospodarze się odwzajemniali, zatem dar dobrego słowa, który miał przynieść pomyślność w gospodarstwie i szczęście dla całej rodziny.

Wizyta kolędników zawsze była dużym wydarzeniem w zagrodzie. Oni najpierw stawali pod oknem, wykonywali taką przyśpiewkę, która była wstępem do dalszego kolędowania, wychodził do nich gospodarz czy też właściciel domu, który miał za zadanie zaprosić wszystkich do środka i tam odbywało się główne kolędowanie, za które kolędnicy odbierali datki, najczęściej w naturze, czyli w postaci jakichś kiełbas, osełki masła, kawałka ciasta, miarki zboża albo też drobnych datków finansowych.

Trzeba mieć na uwadze, że powstawał wtedy w chałupie taki radosny hałas, bo często w tych korowodach był diabeł z jakimiś widłami i próbował ukłuć takimi widłami zwykle panny na wydaniu albo dzieciaki czy kobietę, jeśli dzieci nie było. Pojawiał się pisk, radość, śmiech, hałas przewracanych sprzętów domowych, zwykle właśnie z radością oczekiwaną i przyjmowano tych kolędników, ale jeśli zdarzyło się, że z jakichś powodów, może z biedy lub jeśli nie chcieli ich wpuścić, bo jakiś kolędnik był z gospodarzem pokłócony, to nie wpuszczano tej grupy. Kolędnicy odwzajemniali się złym słowem, mówiąc na przykład, że gospodarz pójdzie do piekła albo, że jest skąpy. Bo była taka duża potwarz dla tych gospodarzy i raczej starano się 

jak hałas przewracanych sprzętów domowych zwykle właśnie z radością oczekiwaną i przyjmowano tych kolędników ale jeśli Zdarzyło się że z jakichś powodów yyy może z biedy czy Jeśli na przykład nie chcieli ich wpuścić bo jakiś kolędnik był z gospodarzem pokłócony Nie wpuszczano właśnie tej grupy No to kolędnicy odwzajemniali się złym słowem no mówiąc na przykład że właśnie gospodarz pójdzie do piekła albo że jest skąpy No to była taka duża potwarz dla dla tych gospodarzy i raczej starano się unikać takich sytuacji.

Fot. Depositphotos

Symbolika białego obrusu i stołu

Marcin Stańczuk, etnolog w Muzeum Wsi Radomskiej opowiada o symbolice białego obrusu oraz użytkowaniu stołu w okresie świąt Bożego Narodzenia

Biały obrus też ma swoje takie konotacje głęboko mitologiczne sięgające do tej mitologii ludowej, ponieważ jak wierzono na początku świata, po stworzeniu przez Boga  ziemia była tak zwaną bielawą, czyli miała biały albo przezroczysty kolor dlatego, że była jeszcze czysta, niezabrudzona przez ludzi, przez zwierzęta, nie była też pokryta krwią poprzez przelewaną krew w czasie wojen, a dopiero później zczerniała, więc ten obrus też odpowiada jak gdyby tej pierwotnej ziemi, no i jeszcze dochodzi do tego symbolika stołu, który na wsiach pojawił się bardzo późno w XIX  czy XX nawet wieku, a jak już się pojawił to nie był użytkowany tak jak obecnie, tylko w zasadzie wykorzystywano go też w czasie świątecznym. Nie jedzono przy stole, nie użytkowano go w taki poprzedni sposób, tylko właśnie spożywano na nim jakieś obrzędowe uczty, a na co dzień stała na nim pasyjka czy krzyż bądź figurka Matki Boskiej, z tym całym przystrojem, takim ozdobnym, w postaci jakichś jakiejś rózgi czy bibułowych kwiatów we flakonikach. Ta stojąca choinka, na tym stole zasłanym białym obrusem, przypominała ten mit właśnie o tej pierwotnej białej ziemi i drzewie życia sięgającym do nieba.

Foto. depositphotos.pl