Archiwa tagu: radom elektrownia

Spotkanie z dr Januszem Zagrodzkim

Mazowieckie Centrum Sztuki Współczesnej Elektrownia w Radomiu zaprasza na spotkanie z kuratorem trwającej obecnie wystawy „Od Malewicza do Strzemińskiego” –  dr. Januszem Zagrodzkim, kuratorem wystawy.

Gość Elektrowni jest wybitnym znawcą problematyki sztuki współczesnej, autorem wielu książek i artykułów, a także kuratorem wielu ekspozycji.

Po spotkaniu odbędzie się promocja katalogu wystawy – blisko 200-stronicowego albumu. Dla uczestników spotkania organizatorzy przygotowali 100 gratisowych egzemplarzy tej wyjątkowej publikacji.

Na zakończenie spotkania organizatorzy zapraszają do udziału w oprowadzaniu kuratorskim po ekspozycji, która została przygotowana w ramach ogólnopolskich obchodów stulecia rodzimej awangardy.

Spotkanie z dr Januszem Zagrodzkim odbędzie się w piątek, 29 września o godz. 18 w gmachu Elektrowni przy ul. Kopernika 1.

O wystawie „Od Malewicza do Strzemińskiego”

Ekspozycja obejmuje blisko 120 dzieł – obrazów, rysunków, rzeźb, grafik, plakatów, fotografii, a także wiele cennych materiałów archiwalnych.

Składa się z trzech głównych zespołów dzieł. Pierwszy z nich to prace artystów awangardy, m.in. jednego z najbardziej wpływowych twórców XX wieku Kazimierza Malewicza – autora suprematyzmu, Władysława Strzemińskiego – twórcy unizmu czy wybitnej rzeźbiarki Katarzyny Kobro.

Drugi zespół przedstawia dorobek wybranych artystów rozwijających awangardowe założenia w okresie powojennym, m.in. Henryka Stażewskiego i Stefana Gierowskiego.

Natomiast ostatni to prace współczesnych artystów, którzy ukazują znaczenie awangardowej spuścizny dla współczesnej kultury.

Na wystawie można zobaczyć rzadko pokazywane dzieła, głównie z kolekcji prywatnych, a także prace ze zbiorów „Elektrowni”.

„Powidoki”: historia człowieka niezłomnego

Jeden z najwybitniejszych twórców w historii kina, zdobywca wielu nagród filmowych, w tym Oscara za całokształt twórczości – Andrzej Wajda, przedstawia historię człowieka niezłomnego, Władysława Strzemińskiego – pioniera polskiej awangardy. Malarza zagrał Bogusław Linda. Na film „Powidoki” zaprasza Mazowieckie Centru Sztuki Współczesnej „Elektrownia” w Radomiu. Seans w ramach Dyskusyjnego Klubu Filmowego odbędzie się w piątek, 1 września o godz. 20:15. Projekcja  towarzyszy wernisażowi wystawy „Od Malewicza do Strzemińskiego”. Wstęp na film wyjątkowo za zaproszeniami, które można odebrać w kasie kina, w dniu projekcji.

Głównym bohaterem filmu jest wielki artysta, wierny własnej wizji sztuki, który nie poddał się obowiązującemu systemowi i w konsekwencji doświadczył dramatycznych skutków swoich wyborów. „Powidoki” to intymny zapis ostatniego okresu życia obdarzonego charyzmą wybitnego malarza. Opowieść o tym, jak komunistyczna władza zniszczyła niepokornego człowieka. Wajda w sposób niezwykle subtelny, a zarazem uniwersalny kreśli, tworzonymi z malarskim kunsztem obrazami, świat, w którym piękno i sztuka są prześladowane.

„Powidoki” są zapisem ostatnich lat życia Władysława Strzemińskiego. Akcja filmu dzieje się w Łodzi, w latach 1948-1952, w okresie stalinizmu. Strzemiński jest malarzem, profesorem i wykładowcą w łódzkiej PWSSP. Twórca unizmu, doceniony i podziwiany przed wojną w kraju i za granicą, uwielbiany przez studentów, nie cieszy się sympatią władz uczelni, a przede wszystkim Ministra Kultury. W przeciwieństwie do lojalnych członków partii i kolegów realizujących doktrynę socrealizmu, nie zgadza się na żadne ustępstwa w sztuce. Nie pozwala, aby polityka wkraczała do jego twórczości. Realizuje własną drogę artystyczną, niezgodną z oficjalnymi wytycznymi partii, sprowadzając na siebie szykany, aż do relegowania z uczelni i wykreślenia ze Związku Artystów Plastyków. Władza postanawia go zniszczyć. Żona głównego bohatera, wybitna rzeźbiarka Katarzyna Kobro, pojawia się jedynie w tle. Łączącą ich postacią jest niezwykle dojrzała, jak na swój wiek, córka Nika.

Czym są tytułowe „powidoki”, będące kluczowym pojęciem dla teorii widzenia Strzemińskiego?

Fizjologicznie rzecz ujmując, siatkówka w oku zachowuje widziany obraz dłużej niż sam moment oglądania rzeczy – zapamiętuje widok, mimo że zdążyliśmy już odwrócić wzrok. Z tego powodu oko ma możliwość nakładania i mieszania się obrazów – tych, które są jeszcze na siatkówce, chociaż nie patrzymy już na nie. Można zatem powiedzieć, że to nakładanie się obrazów na siebie, umożliwia tym samym przenoszenie elementów wzrokowych z jednej dziedziny na inną, z rzeźby na architekturę, z architektury na życie.

zdjęcia: Anna Włoch

źródło: materiały prasowe