KSIĄŻKA NA WEEKEND: Sebastian Fitzek „Odprysk”

Nie zaglądajcie na ostatnie strony! „Odprysk” Sebastiana Fitzka do końca trzyma w napięciu.

„Powiedzcie szczerze. Czy wzięlibyście pigułkę, która pozwoliłaby zapomnieć o odrzuconej lub niespełnionej miłości, gdyby taka była?” Oto pytanie, które zadaje swoim czytelnikom Sebastian Fitzek w posłowiu do thrillera „Odprysk”. Ale, broń Boże, nie zaglądajcie na ostatnie strony! Książka należy do tych nielicznych, w których do samego końca czytelnik nie domyśla się, o co chodzi. Nie warto psuć sobie przyjemności kompletnego zaskoczenia, nawet jeśli należycie do tych najbardziej niecierpliwych czytaczy, lubiących w trakcie lektury podejrzeć sobie zakończenie.

Z „Odpryskiem” na pewno nie będziecie się nudzić. Wartka narracja, pełna zwrotów akcji, z każdym kolejnym rozdziałem każe się zastanawiać, co jeszcze dziwniejszego może wydarzyć się w szalonym świecie głównego bohatera. Czy rzeczywiście jest on przedmiotem kontrowersyjnego naukowego eksperymentu „uczenia się zapominania”, czy ofiarą wielkiej mistyfikacji, a może tylko szalonym człowiekiem, nie potrafiącym odróżnić rzeczywistości od swoich zdeformowanych przebytą traumą wyobrażeń?

Największym atutem tej niezbyt obszernej, napisanej prostym językiem powieści jest świetnie skonstruowana intryga. Nie bez powodu „Odprysk” w 2015 roku został uplasowany przez „The Sunday Times” na 7. miejscu rankingu 25 najwybitniejszych thrillerów pięciolecia na świecie. Nie będziecie się tu zachwycać językiem czy stylem, błyskotliwymi dialogami czy też głębokimi myślami, które warto zapisać. Ale na pewno po każdym włożeniu zakładki, zapragniecie w najbliższej wolnej chwili dowiedzieć się, co dalej. Dlatego właśnie jest do doskonała książkowa propozycja na weekendowy relaks. Czyta się ją szybko, łatwo i… Przyjemnie…? Tutaj mam pewien dylemat, bo sama lektura jest bez wątpienia przyjemna, ale „Odprysk” Sebastiana Fitzka skłania również do refleksji.

Autor zadaje ważne egzystencjalne pytania. Co jest bliższe naturze człowieka, pamiętanie czy zapominanie? Czy na pewno cel uświęca środki? Czy w obliczu ważnych życiowych wyborów mniejsze zło może w konsekwencji spowodować dobro? Na pytania te Fitzek w pewnym stopniu odpowiada w finale, ale na szczęście robi to bez zapędów moralizatorskich. Dzięki temu powieść wciąż pozostaje dobrą rozrywką, a czytelnik, jeśli chce może już na własną rękę drążyć temat będący kanwą fabuły, do czego zresztą w posłowiu zachęca autor.

Jak sam twierdzi, inspiracją do napisania powieści był dla niego pewien przykry hotelowy incydent, który najchętniej wymazałby z pamięci. Nie będę zdradzać, jaki, bo dla czytelnika jest to po prostu trochę absurdalna, ale bardzo zabawna historia. Dla autora po latach pewnie też, bo opowiada go już jako anegdotę. Tak właśnie mózg radzi sobie z tym, co dla nas traumatyczne. Łagodzi wspomnienia, stopniowo odzierając je z pierwotnych emocji. Jednak w dzisiejszych czasach żyjący w zawrotnym tempie człowiek nie lubi na nic zbyt długo czekać. Lepiej byłoby szybko zapomnieć i dalej cieszyć się życiem. Przepracowywanie traum może więc niedługo okazać się passe.

Pewnie niektórych to zdziwi (mnie zdziwiło), ale eksperyment, na którym oparta jest powieść Fitzka, nie jest wyłącznie produktem wyobraźni autora. Badania nad kasowaniem pamięci długotrwałej mają miejsce w realnym świecie. Co więcej pracuje się nad tym, aby można to było robić selektywnie, czyli na przykład usunąć ze świadomości wyłącznie złe wspomnienia. Wyobraźnia natychmiast podpowiada nam, jak kręte mogą być ścieżki tej dziedziny nauki i do czego mogą doprowadzić. Ale to już temat dla dociekliwych, którzy przeczytają nie tylko powieść, ale i posłowie Sebastiana Fitzka, a potem posurfują we wskazanym przez niego kierunku (autor podaje strony WWW i artykuły, gdzie można dowiedzieć się więcej).

A tymczasem zróbcie sobie dobrą kawę, wyłączcie telefon i telewizor, usiądźcie wygodnie w fotelu i zacznijcie czytać. Tylko przypadkiem nie zaglądajcie na ostatnie strony…

Sebastian Fitzek „Odprysk”
Przekład Barbara Tarnas
Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
Warszawa 2016

Komentarze