Kino Helios w Radomiu zaprasza na film „Szatan kazał tańczyć”. Seans z cyklu „Kultura Dostępna” w czwartek, 12 października o godz. 18:00. Kasia Rosłaniec, autorka przebojów „Galerianki” i „Bejbi blues” (łącznie ponad 1 000 000 widzów, prestiżowy Kryształowy Niedźwiedź, Berlinale 2013), powraca na ekrany z odważnym i bezkompromisowym portretem młodej kobiety zagubionej we współczesnym świecie. W roli głównej Magdalena Berus, uhonorowana za występ w „Bejbi blues” nagrodą za najlepszy debiut aktorski 38. Gdynia Film Festival. Partnerują jej Łukasz Simlat, Danuta Stenka, Tomasz Tyndyk, Jacek Poniedziałek, Marta Nieradkiewicz, holenderski aktor Tygo Gernandt oraz wokalista John Porter.
Karolina (Magdalena Berus) – jak wiele współczesnych 20-, 30-latek – żyje szybko, intensywnie, pragnie doświadczyć wszystkiego ze zdwojoną siłą. W odróżnieniu od większości rówieśników, nie pracuje w korporacji – jest artystką, jakiś czas temu wydała pierwszą powieść, współczesną wersję „Lolity”, która stała się międzynarodowym sukcesem. Dziewczyna wiedzie nihilistyczny tryb życia, spędzając czas na podróżach po świecie, romansach i ostrych imprezach. Ale jej życie wypełnia pustka, której nie są w stanie pokonać ani narkotyki, ani seks. Świat Karoliny, żyjącej w cieniu nie radzącej sobie z przemijaniem matki (Danuta Stenka) i atrakcyjniejszej siostry Matyldy (Hanna Koczewska), stopniowo się rozpada…
„Szatan kazał tańczyć” jest niczym filmowy Instagram w czasach selfie. To kalejdoskop chwil z życia Karoliny – młodej pisarki, która nie stroni od imprez, narkotyków i przygodnych znajomości. Bohaterka dopiero odkrywa swoją seksualność w złożonych relacjach z mężczyznami. Wydaje się, że droga, którą obrała prowadzi do samozniszczenia.
Kasia Rosłaniec zrezygnowała z przyczynowo-skutkowej narracji, by pełniej odnieść się do życiowych doświadczeń współczesnych młodych ludzi, którzy dorastają w modnych, europejskich metropoliach. To osoby, które nie tworzą długoterminowych relacji, nie planują przyszłości i nie odkładają przyjemności na później. Żyją tu i teraz. Nie myślą o karierze, wykształceniu, dorobku. Chcą przede wszystkim doświadczać, czuć. Młodzi ludzie chcą żyć jak ich idole. Podpatrują styl bycia celebrytów na Instagramie. Kopiując ich, spełniają swe marzenia na temat hedonistycznego życia, które stało się ideałem generacji.
Najważniejszym założeniem filmu Kasi Rosłaniec jest wolność absolutna. Historię, którą przedstawia można opowiedzieć na wiele sposobów – to kolejny ważny element projektu: jakkolwiek nie ułożyć by scen, zawsze powstanie ta sama opowieść. Reżyserka tak zrealizowała film, że chronologia wydarzeń – nawet jeśli by ją zmienić – nie wpływa na fabułę, wydźwięk poszczególnych wątków czy finał. Nie ma tradycyjnie rozumianych filmowych rozdziałów, nie ma scenografii i kostiumów, które łączyłyby ze sobą sceny, nie ma wydarzeń, które dominowałyby w filmie i wyznaczały przebieg historii, określały ton wprowadzenia lub zakończenia.
O ZNACZENIU KOLORÓW
„Szatan kazał tańczyć” to 54 dwuminutowe sceny z życia Karoliny, po dziewięć w każdym z sześciu kolorów. Mogą być rozmieszczone w dowolnym porządku i zawsze będą tworzyć ten sam film i opowiadać tę samą historię.
Kolor czerwony symbolizuje ciało i fizyczność Karoliny, jej nigdy niewypowiedziane na głos marzenie, by urodzić dziecko. Karolina sama jest jak dziecko, a swoje ciało traktuje jak zabawkę.
Kolor pomarańczowy to seks. Dzięki masturbacji Karolina osiąga spełnienie, jakiego nigdy jeszcze nie doświadczyła z mężczyzną. Bez wątpienia mężczyzna mógłby zaspokoić Karolinę, tyle że ona jeszcze o tym nie wie. Nie ma pojęcia jak to jest, nigdy nie przeżyła orgazmu z którymkolwiek ze swoich partnerów. Bardzo chciałaby to poczuć podczas zbliżenia.
Żółty jest kolorem ego. Mówi o stałej potrzebie zwracania na siebie uwagi. Symbolizuje nasze odbicie w oczach innych. Osobowość to coś, czego nie można skraść, a jednak Karolina obawia się, że jej siostra Matylda może to zrobić. A jest co zawłaszczać, jest o co walczyć. Karolina czuje się jak słońce, bez którego ludzie z jej otoczenia będą więdli. Każdy chce ją mieć dla siebie. I ona też chce dominować w życiu osoby, którą w danej chwili jest zafascynowana.
Zielony kolor to miłość. Miłość bez poczucia przytłoczenia, przynależności, strachu, czy odpowiedzialności za drugą osobę. To czysta wolność. Jednak Karolina ma nieprzeciętą pępowinę z własnymi rodzicami i siostrą. W związku z tym, że żyje z nimi tak blisko, nie potrafi zbudować własnego, odrębnego domu. Tak naprawdę kolor zielony to Matylda. Odnosi się do relacji sióstr, tego jakim ciężarem jest dla Karoliny Matylda, jednocześnie to znak ich wielkiej miłości, bliskości i uzależnienia od siebie.
Pisanie o doświadczeniach innych ludzi w oparciu o informacje lub materiały z drugiej ręki to plagiat. Karolina – aby pisać – musi żyć. Doświadczać, czuć, uczestniczyć. Karolina nie potrafi rozmawiać. Dla niej komunikacja to bycie, a nie rozmawianie. Niebieski kolor oznacza książkę, którą Karolina pisze.
Biały to nic innego jak śmierć. I samotność, która wynika ze śmierci. Wszystkie dziewięć „białych” scen mogłyby być scenami śmierci. I trochę nimi są, bo fundamentem dla każdej z nich jest życie, ekspresja, histeryczna potrzeba bycia razem z innymi. A wszystko to podszyte jest lękiem związanym ze śmiercią. Nie sposób uciec od tego lęku.
źródło: Kino Świat
foto: helios.pl