Archiwa tagu: konrad mazur

Książka na weekend – K. Mazur – Zaczęło się w Radomiu

Nie masz pojęcia, jakie rzeczy działy się w Radomiu… oj naprawdę nie będziecie mieli pojęcia, jeśli nie przeczytacie książki Konrada Mazura – Zaczęło się w Radomiu.

Tym razem w audycji Książka na weekend w Radiu Radom zapraszamy do wysłuchania rozmowy z Małgorzatą Alberską i Oliwią Kijak. Rozmawiała Małgorzata Pawlak.

 

 

 

 

https://radioradom.pl/wp-content/uploads/2017/08/zaczelo-sie-w-radomiu.mp3?_=1

 

Na okładce książki Zaczęło się w Radomiu czytamy: „A gdyby tak cofnąć się w czasie, to co moglibyśmy zobaczyć? Bojaźliwego Mojrzesza (sic!), piramidy w Radomiu, potępione dusze powstańców styczniowych, alternatywną wersję własnego żywota? A co, gdybyśmy teraz rozejrzeli się dookoła – kogo moglibyśmy dostrzec? Czy przede wszystkim wiedzielibyśmy, kogo widzimy?

Czy zastanawiamy się, kim jest dystyngowany starszy pan, który nas przed chwilą minął, lub kim jest tajemniczy mężczyzna siedzący nieopodal nas w barze? Czy rozważamy, jak różnie mogłyby potoczyć się losy nastoletniego Seby, przedstawiciela młodzieży patriotycznej, gdyby znalazł się w innym możliwym świecie? Czy próbujemy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to, co nas otacza, jest do bólu zwyczajne, czy też nic nie jest takie, jak się wydaje? A może nie będziemy w stanie nigdy się tego dowiedzieć?”

 

Kiedy zobaczyłam tytuł tej książki od razu pomyślałam, że będzie to książka o radomskich wydarzeniach z czerwca 76’, które obchodzimy pod hasłem „Zaczęło się w Radomiu”. Jednak myliłam się, ona nie ma nic wspólnego z tamtymi wydarzeniami. No, poza jednym małym rozdziałem, w którym i tak jest w dużej mierze fikcją autora.

Na powieść składa się 18 opowiadań. Każde z nich ma swój tytuł. Nie tworzą jednej, wspólnej całości. Praktycznie w każdym z nich jesteśmy w innym miejscu, ba – nawet w innej epoce. I nie wszystko dzieje się w Radomiu.

W wielu miejscach alkohol leje się strumieniami, panuje rozwiązłość seksualna, nawet zahaczająca o seks ze zwierzętami (apostoł Mateusz!). Czytając tę książkę byłam zniesmaczona, oburzona, zirytowana i zastanawiałam się, skąd autor wziął pomysł na takie historie. Niektóre wręcz absurdalne, przerażające a czasem obrzydliwe.

Momentami miałam wrażenie, że niektóre historie nawiązują do wydarzeń z historii Polski. Tak było np. w przypadku rozdziału o Mojrzeszu, który miał wyprowadzić Żydów do Ziemi Obiecanej. Sposób przedstawienia bohatera skojarzył mi się z Lechem Wałęsą i jego skokiem przez płot…

Przejawiał się też wątek homofobii – rozdział o walce Andrzeja. Ciekawe którego Andrzeja?…

Bardzo mi się nie podobało, gdy w przeczytałam, jak wojsko wymordowało mieszkańców Borek i zakopało wszystkich w zalewie na Halinowie (przecież każdy wie, że zalew jest na Borkach!). Jako mieszkanka tej dzielnicy byłam bardzo zniesmaczona.

Kolejny mocny punkt, dla mnie przerażający a momentami nawet obrzydliwy – to rozdział o piwnicy 25 w Delegaturze Urzędu Wojewódzkiego przy ul. Żeromskiego w Radomiu. Opisane wydarzenia (zjadanie powstańców przez pewne „stowarzyszenie”) sprawiały, że krew mroziła mi się w żyłach a włosy stawały dęba. Teraz mijając ten budynek zastanawiam się, jakie on kryje tajemnice? Mam nadzieję, że nie tak przerażające jak te z książki Mazura.

W książce pojawia się też kilka nieścisłości, jeśli chodzi o nazwy niektórych instytucji czy ulic przy których się znajdują.

Czytając Zaczęło się w Radomiu cały czas zastanawiałam się, skąd autor wziął pomysły na opisane historie?… Czy zachęcić Was do jej przeczytania? Osobiście nie polecam tej książki. Mi się nie podobała i niechętnie sięgnę po kolejną autorstwa tego pisarza.

Zachęcam do przeczytania recenzji Zaczęło się w Radomiu autorstwa Małgorzaty Alberskiej.

Zaczęło się w Radomiu – recenzja książki

„Nie masz pojęcia, jakie rzeczy działy się w Radomiu…” – czytamy na odwrocie książki. I faktycznie, nie mamy pojęcia. Wyobraźnia autora zdaje się być nieograniczona. „Zaczęło się w Radomiu” to miszmasz gatunków i stylów. Konrad Mazur zabiera czytelników w interesującą podróż po rzeczywistości alternatywnej. A sam Radom zdaje się być miejscem tajemniczym i fascynującym, pełnym nieznanych i przerażających legend.

„Zaczęło się w Radomiu” to debiutancki zbiór opowiadań autorstwa rodowitego radomianina, Konrada Mazura. Książka ukazała się w 2017 roku w wydawnictwie Novae Res.

Na książkę składa się osiemnaście historii. Wśród nich znajduje się opowieść o bojaźliwym Mojrzeszu (sic!), który musi przeprowadzić Żydów do Ziemi Obiecanej, choć wcale nie ma na to ochoty. Poznamy sensacyjną historię o piramidach pod Radomiem. Będziemy świadkami inwazji na Radom, która okaże się pierwszą bitwą o Ziemię. Razem z radomskim nastolatkiem zmienimy przyszłość. Odkryjemy wstrząsającą historię powstańców styczniowych, która została ukryta w piwnicy gmachu Delegatury Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego.  Weźmiemy udział w pijackiej dyskusji dwóch szwagrów, a także będziemy mogli porozmawiać z nietypowym barmanem.

Opowiadania są bardzo nierówne. Zdarzają się lepsze i gorsze. Swoistymi perełkami, które podbiły moje serce, są: „Piramidy pod Radomiem” oraz „Tajemniczy klient”. Muszę przyznać, że z przyjemnością przeczytałabym całą powieść o inwazji kosmitów na Radom. Reszta historii nie jest zła. Opowiadania są całkiem dobre. W niektórych z nich zabrakło jednak tego czegoś, co przykułoby uwagę i sprawiło, że historia na dłużej zapadłaby w pamięć.

Jak wiedzą wszyscy radomianie, pod hasłem Zaczęło się w Radomiu są obchodzone uroczystości związane z wydarzeniami Czerwca ’76. Dlaczego autor zdecydował się na taki, powiedzmy, dość kontrowersyjny tytuł? Tym bardziej, że samego Radomia jest jak na lekarstwo, a czerwcowym wydarzeniom zostało poświęcone tylko jedno opowiadanie, i to w dodatku o charakterze „alternatywnej rzeczywistości”. Na to pytanie czytelnicy muszą sami znaleźć odpowiedź.

Na plus autorowi można policzyć, że czerpie garściami z popkultury i przetwarza na swój sposób. W jego opowiadaniach można odnaleźć odniesienia do m.in. filmów z kosmitami czy do Indiany Jonesa. Czytelnik z przyjemnością odszuka znane motywy, konwencje czy sytuacje, które autor przemycił w swoich historiach. Interesujące jest także to, że autor nie ograniczył się tylko do jednego gatunku. W zbiorze możemy znaleźć opowiadania fantastyczne, przygodowe, kryminalne, a nawet horror.

Muszę także zaznaczyć, że parę rzeczy mi w niej przeszkadzało. Minusem jest alkohol. Bohaterowie piją na potęgę, a jak wiadomo, co za dużo to niezdrowo. W pewnym momencie pijackie rozmowy zaczynają już nużyć. W oczy rzuca się także fakt, że kobiet w książce Mazura jest jak na lekarstwo. Ciekawe czy to celowy zabieg czy zwykłe przeoczenie? Co więcej, mieszkańcy Radomia znajdą kilka nieścisłości związanych z samym miastem. Przykładem może być szpital na Tochtermana, który u Mazura został określony jako wojewódzki, choć w rzeczywistości to szpital miejski.

Autor posługuje się lekkim piórem. Dialogi są żywe, a słownictwo niekiedy dosadne. Jednym zgrzytem są stylizowane wypowiedzi, które brzmią dość pompatycznie i zamiast oddawać charakter epoki, wzbudzają śmiech lub irytację w czytelniku.

Książkę czyta się przyjemnie, choć niektóre historie mogą nużyć. Szkoda, że autor nie pokusił się o napisanie większej ilości opowiadań z Radomiem w tle. Warto jednak pamiętać, że „Zaczęło się w Radomiu” nie można traktować poważnie. Autor wielokrotnie puszcza oko do czytelnika. Mazur wykreował świat alternatywny, w którym wszystko jest możliwe. Nawet piramidy pod Radomiem.

 

Zapraszam także do posłuchania audycji Książka na weekend, w której razem z redakcyjnymi koleżankami Małgorzatą Pawlak oraz Oliwią Kijak dyskutujemy o książce „Zaczęło się w Radomiu”.