Sama gra Broni pod względem piłkarskim mogła się podobać. Radomianie tworzyli akcje, ale nic z nich nie wynikało. W 20. minucie spotkania na listę strzelców wpisał się Adam Imiela. Do końca pierwszej części gry wynik nie uległ zmianie.
W drugiej części gry wydawało się, że po podyktowaniu rzutu karnego w 65. minucie meczu po faulu na Wiktorze Putinie i bramce Kamila Czarneckiego, bramki posypią się hurtowo, nic bardziej mylnego. Po raz czwarty w tym sezonie Broń nie wykorzystuje niemalże stu procentowych sytuacji, jakimi są rzuty karne. Tym razem pomylił się strzelec drugiej bramki dla radomian, Kamil Czarnecki, który w lekceważący sposób podszedł do wykonania tego stałego fragmentu gry, uderzając zbyt lekko. W końcówce meczu to goście wpisali się listę strzelców, za sprawą Doriana Zająca, który wlał iskierkę nadziei w serca drużyny. Broń mogła przypieczętować zwycięstwo w 90. minucie meczu, kiedy po raz kolejny otrzymała rzut karany, za zagranie piłki ręką. Do wykonania „jedenastki” podszedł Dominik Leśniewski i podobnie jak Kamil Czarnecki nie wykorzystał tego stałego fragmentu gry.
Zamiast zagrać ten mecz bez stresu to „Broniarze” na własne życzenie zafundowali sobie mały horror w końcówce spotkania.
BROŃ RADOM – NAPRZÓD SKÓRZEC 2:1 (1:0)
Bramki: Imiela (20.), Czarnecki (65. – karny) – Zając (88.)
Broń: Kula – Korcz, Wojciech Kupiec, Grunt, Wicik, Nogaj (61. Leśniewski), Wiktor Kupiec, Imiela (88. Dobosz), Nowosielski, Putin (80. Więcek), Czarnecki.
Naprzód: Krawczyk – Całka, Skóra, Kisiel, Zając, Śliwka, Chojecki, Paciorek, Chłopek, Dołęga, Utnicki.