Powieść „Jaskółki z Czarnobyla” autorstwa Morgana Audica polecam w dzisiejszym magazynie literackim Zbliżenia. Będzie też kilka nowości wydawniczych
Książka „Jaskółki z Czarnobyla” została wydana w sierpniu 2020 roku przez wydawnictwo Mova.
Z okładki:
Wciągające śledztwo, w którym burzliwa rzeczywistość dzisiejszej Ukrainy splata się czarnobylską tragedią.
Ponad 30 lat po wybuchu elektrowni w Czarnobylu Morgan Audic powraca do jednej z najbardziej przerażających historii w dziejach świata. Przez Prypeć, teren dawnej zony, przetaczają się wycieczki turystów zafascynowanych nuklearnym wysypiskiem postsowieckiego świata. Podczas jednej z wycieczek zostaje znalezione zmasakrowane ciało mężczyzny. Do prowadzenia śledztwa zostaje włączony sztab ludzi: Aleksander Rybałko, który jako dziecko mieszkał w Prypeci, Josif Melnyk, policjant pracujący od kilku lat w Czarnobylu, a także ornitolożka Nina. Czy uda im się odkryć, kto stoi za w makabryczną śmiercią Leonida, syna byłego ministra Wiktora Sokołowa? Czy ta śmierć ma związek z jeszcze jedną, która wydarzyła się w dzień katastrofy w Czarnobylu?
RECENZJA
„Jaskółki z Czarnobyla” określane są jako kryminał, sensacja i thriller. Faktycznie znajdziemy w nich po trosze każdego z tych rodzajów. To kryminał, który zaskakuje na każdej stronie. Autor umieścił fabułę w Czarnobylu, mieście zamkniętym i niezamieszkanym od czasów katastrofy, która wydarzyła się 26 kwietnia 1986 roku. W Prypeci i częściowo w Rosji. Czytając tę powieść dużo dowiedziałam się o wydarzeniach sprzed 30 lat. Choć sama też je częściowo pamiętam, byłam wtedy kilkuletnim dzieckiem. Dzięki tej powieści dowiadujemy się wiele rzeczy o Czarnobylu, katastrofie i o tym jak ona wpłynęła na tysiące ludzi tam mieszkających oraz mieszkających w jego okolicach. Problemy zdrowotne, zniszczone życie i konsekwencje wybuchu trwają do dziś.
Tu warto zacytować 2 zdania z tej powieści: „Ludzie chcą wierzyć, że Czarnobyl należy do przeszłości. Tymczasem niektóre ofiary katastrofy nawet się jeszcze się nie urodziły.”
Bohaterowie, których wykreował pisarz są różni, realistyczni i charyzmatyczni. Da się ich lubić już od pierwszych stron. Mi spodobali się Aleksander Rybałko, Josif Melnyk i Galina Nowak – policjanci prowadzący śledztwo w sprawie makabrycznego zabójstwa w Prypeci.
Z powieści dowiadujemy się także, że wokół miasta powstała zona, w której są niezamieszkane miasteczka. Okoliczne biura podróży organizują wycieczki dla turystów, którzy chcą zobaczyć jak teraz wygląda miejsce po katastrofie, zwłaszcza niektóre opuszczone miasta, np. Prypeć. Nie wiedziałam, że funkcjonuje czarnobylska turystyka. Momentami byłam przerażona czytając o tym.
W ogóle momentami powieść jest brutalna i krwawa, budzi trwogę i strach.
…mroczna historia…
Morgan Audic mam nadzieję, że rzetelnie pokazał historię katastrofy z Czarnobyla. Wątki historyczne są ciekawie wplecione w fabułę. Do tego temat morderstwa w zonie, wypchane ptaki i mamy ciekawą opowieść. Choć książka jest gruba, bo liczy 560 stron, to czyta się ją jednym tchem. Ciągła akcja, wyczuwalne napięcie, nie dają się nudzić czytelnikowi. Zakończenie mnie zaskoczyło. Jak widać psychika ludzka nie do końca jest zbadana…
Autor zmusza czytelnika do pochylenia się nad tym co się stało w 1986 roku i co się dzieje nadal. Nad konsekwencją wydarzeń sprzed lat. To wszystko napawa lękiem, ale też daje dużo do myślenia. A na samym końcu jest nadzieja. Ledwo dostrzegalna, ale jest….
Polecam Wam przeczytać powieść „Jaskółki z Czarnobyla”. Dziękuję wydawnictwu Mova za egzemplarz recenzencki.
Nowości wydawnicze
„Mężczyzna o tajemniczej przeszłości musi znaleźć zaginioną nastolatkę.
New Jersey, 1986 rok. W Stanowym Parku Krajobrazowym Ramapo Mountain znaleziono dziecko. Brudne, odziane w łachmany i… kompletnie dzikie. Chłopiec rozumie po angielsku, lecz nic nie mówi. Nikt nie zgłaszał zaginięcia. Nikt nie wie, kim chłopiec jest i jak długo przebywał w lesie. Nikt nie wie, jak udało mu się przetrwać.
Trzydzieści lat później Wilde stara się żyć normalnie, choć jego przeszłość wciąż pozostaje tajemnicą – także dla niego samego. Pewnego dnia otrzymuje wiadomość o zaginięciu nastolatki. Nikt się nim nie przejmuje – nawet jej własny ojciec – ale pewna ważna osoba z przeszłości Wilde prosi go o pomoc w znalezieniu dziewczyny. Jedyną wskazówką jest to, że była ostatnio nękana.”
„W warszawskim lasku miejskim zostają odnalezione zwłoki kobiety. To wschodząca gwiazda polskiej sceny operowej. Piękna, młoda i utalentowana. I… poliamorystka. Uważała, że można kochać więcej niż jedną osobę, że pozostawanie w związkach otwartych może je wzbogacać. Nie miała wrogów, wszyscy mówią o niej dobrze. A jednak została brutalnie zamordowana…
Obraz miejsca zbrodni nie pozostawia wątpliwości. Takiego czynu mogła dokonać jedynie osoba ogarnięta szałem nienawiści. Tylko do kogo była ona skierowana? Do zamordowanej kobiety, dlatego że jej talent był dla kogoś zagrożeniem? Dlatego że była wyznawczynią poliamorii, czy do kobiet w ogóle?
Czy odkrycie sekretów życia śpiewaczki pozwoli wyjaśnić tajemnicę jej śmierci? A może w Warszawie zaczęła grasować bestia, dla której zabicie drugiego człowieka nie znaczy nic w obliczu zaspokojeniu chorych popędów?
Śledczy ścigają się z czasem, pełni obaw, że ta zbrodnia jest tylko początkiem krwawej serii…
Tylko, że nic w tej sprawie nie jest tym, na co wygląda.”
…trochę czarów…
„Dobrze, że nie żyjemy w tamtym ponurym okresie ciemnoty i zacofania” – te słowa profesora Bohdana Baranowskiego odpowiednio określają opisywane w książce wydarzenia i przedstawianych ludzi. Wiek XVII i XVIII w Polsce to czas, gdy za niegroźne z pozoru pomówienie kat wymierzał krwawą i bolesną karę. Nierząd mógł zakończyć się mrożącymi krew w żyłach torturami, zaś zgwałconej kobiecie lepiej było popełnić samobójstwo niż żyć w mroku przekleństwa.
Baranowski ukazuje świat, który dziś jest dla nas trudny do wyobrażenia. Istniały w nim czary i ludzie o nie oskarżani. Obok „ludzi gościńca”, funkcjonujących na granicy prawa lub poza nim, zgodnie żyły kurtyzany, których działalność prężnie kwitła mimo procesów, jakie im wytaczano. Autor barwnie opisuje przebieg takiego procesu, dbając o najdrobniejsze szczegóły.
Oparta w dużej mierze na księgach miejskich i aktach sądowych opowieść „O hultajach, wiedźmach i wszetecznicach” to lektura o bardzo ciekawym, pod względem obyczajów i kanonów moralnych, okresie w dziejach naszego kraju, o którym na co dzień niewiele się mówi.