Bardzo dobra gra obu zespołów, walka do samego końca, spora liczba kibiców na trybunach oraz obecność dwukrotnego Mistrza Świata, Mariusza Jurasika, tak w skrócie można podsumować to spotkanie.
Na mecz w hali radomskiego Uniwersytetu przybyła liczna grupa kibiców z obu miast, którzy w kulturalny sposób dopingowali swoim drużynom. Ta frekwencja z pewnością spowodowana była obecnością na ławce trenerskiej, Mariusza Jurasika, który został zgłoszony do rozgrywek I ligi. Istniała szansa, że zobaczymy go w akcji, jednak jak sam stwierdził na konferencji pomeczowej – Zgłoszenie to była potrzeba chwili. Od początku sezonu mamy siedmiu kontuzjowanych zawodników, więc trzeba było jakoś uzupełnić skład. Tak naprawdę nie myślałem o wyjściu na boisku.
Początek meczu to przewaga gości, którzy jako pierwsi zdobyli bramkę i utrzymywali dwubramkową przewagę przez ponad 20 minut. Na trzy minuty przed końcem warunki zaczęli stawiać szczypiorniści KS-u, którzy za sprawą, Mateusza Wiaka odrobili straty i na przerwę schodzili z dwubramkową przewagą (15:13). Do chwili grozy doszło kiedy jeden z obrońców KSZO podczas akcji, wsadził Grzegorzowi Mroczkowi palec w oko. Rozgrywający został odwieziony do szpitala.
Chwilę po wznowieniu gry, straty odrobili szczypiorniści z Ostrowca Świętokrzyskiego. Remis utrzymywał się do 43. minuty spotkanie. Po bramkach Kamila Kielocha i Daniela Goliszewskiego, KSZO wyszło na prowadzenie (22:25). Na 4. minuty przed końcem KS miał jedną bramkę straty. W końcówce dobrze spisywał się bramkarz ostrowian, który przyczynił się do ostatecznego triumfu KSZO. W naszej drużynie wyraźnie zabrakło sił. Gra po raz kolejny wąskim składem odbiła się na kondycji poszczególnych graczy.
KS UNIWERSYTET RADOM KSZO ODLEWNIA OSTROWIEC ŚWIĘTOKRZYSKI 26:29 (15:13)
Uniwersytet: Markowski, Sulima, Hernik – Wiak 6, Pezda 6, Kowalczyk 4 Włoskiewicz 3, Jurgilewicz 2, Pomiankiewicz 2, Kubajka 2, Mroczek 1, Pawelec, Socha, Banaczek.
KSZO: Zając, Piątkowski – Goliszewski 6, Kieloch 6, Sobut 5, Bulski 5, Afansjev 3, Jeżyna 2, Antolak 2, Falasa.