Archiwa tagu: Przegląd Artystów Radomskich

Barbara Strzecha – w świecie sutaszu i decoupage’u

Barbara Strzecha – wiele lat pracowała w jednej z radomskich księgarni. Czas poza pracą umila nie tylko książkami, ale przede wszystkim swoim hobby. Sutasz i decoupage to jej kreatywny świat

Dwie różne pasje a jednak udaje się jej to połączyć. Czasem zajmuje się tylko sutaszem, czasem tylko decoupage’m a czasem jednego dnia obiema technikami. Wszystko zależy od dnia, chęci, nastroju czy weny.

Przygodę z sutaszem zaczęła około 3 lat temu.

– Wtedy to w jednym z programów telewizyjnych zobaczyłam jak jakaś kobieta pokazywała, że robi biżuterię sutasz. Spodobało mi się to, kupiłam potrzebne materiały i zaczęłam szyć kolczyk. Nie wychodziło mi i zostawiłam go. Powiedziałam, że więcej się za to nie biorę. Jednak nie wytrzymałam długo. Po trzech dniach wróciłam do niego i tak już zostało – wspomina swoje początki z sutaszem Barbara Strzecha.

Najtrudniejszy pierwszy krok…

Pierwszy raz swoje prace pokazała na spotkaniu rękodzielniczym. – Przyszło na nie kilka kobiet w różnym wieku, każda zajmowała się inną techniką. Pokazały naprawdę piękne rzeczy – mówi Barbara Strzecha.

Później jej prace można było podziwiać na wystawie w radomskiej Łaźni (o wystawie pisaliśmy TUTAJ). Wtedy to wraz z trzema koleżankami pokazała wykonaną przez siebie biżuterię sutaszową oraz przedmioty codziennego użytku ozdobione decoupege’m.
Na co dzień wykonane przez siebie wyroby pokazuje na swoim profilu na jednym z portali społecznościowych.

Wśród przedmiotów ozdobionych decoupege’m można znaleźć szkatułki, butelki, deseczki, telefony, prawidła do butów, serwetniki, tace, dzbanki, jajka, bombki i wiele innych rzeczy.

Biżuteria sutasz to przede wszystkim kolczyki, naszyjniki, wisiory czy bransoletki.

Barbara Strzecha nie ogranicza się tylko do tych dwóch technik. Szuka nowych metod. Ostatnio zaczęła robić kwiaty z foamiranu. – Zrobiłam różne kwiaty z foamiranu. One są bardzo delikatne. Wyglądają jak żywe – tłumaczy Barbara Strzecha.

W przyszłości chce się zająć stylizacją mebli. – Zrobiłam remont przedpokoju, szafy i komodę pomalowałam i ozdobiłam decoupge’m – mówi nasz gość.

Według Barbary Strzechy ważne jest by mieć jakieś hobby, by móc kreatywnie spędzać czas a nie tylko siedzieć przed telewizorem i zmieniać kanały.

Fot. archiwum Barbary Strzechy

Joanna Stefańska – haft krzyżykowy to jej pasja

Joanna Stefańska – na co dzień mama, żona, kobieta pracująca. W wolnych chwilach zajmuje się swoją pasją. Zachwycił ją haft krzyżykowy, szydełkowanie. Do tego zbiera naparstki…

-Haftem krzyżykowym zajęłam się 18 lat temu. Pierwszy obraz zobaczyłam u koleżanki, która haftowała. Bardzo mi się to spodobało. Kupiłam kanwę, gazetę z wzorami i powoli zaczęłam haftować – mówi Joanna Stefańska.

Wśród prac Asi można znaleźć wiele obrazów. Są m.in. cztery pory roku, kalendarz, kompozycje kwiatowe, pejzaże, metryczki dla dzieci, wizerunek papieża Jana Pawła II.

Swoją pasją zaraziła córkę, siostrę i mamę

Jak udaje się jej połączyć pasję z życiem codziennym? – Wykorzystuję każdą wolną chwilę. Czasem jest to tylko 10 minut, czasem godzina czy więcej. Wszystko zależy od tego ile mam czasu i od obowiązków domowych – mówi Asia.

Haft krzyżykowy to nie jedyna pasja Asi. Czasami też szydełkuje, zajmuje się quilingiem. Ostatnio zaczęła zbierać naparstki. Ale to nie są te typowe, metalowe naparstki jakie używamy do szycia. Niektóre to małe dzieła sztuki. – Na razie mam około 30 naparstków, dopiero się rozkręcam – mówi Joanna Stefańska.

Prace Asi można obejrzeć na jej profilu na facebooku oraz na jej blogu.

Marta Sokół i jej anioły z duszą

Parapet, drzwi czy okiennica – czyli stara deska ze starego drewnianego domu, do tego metalowe części znalezione na złomie i dużo serca. To elementy, z których Marta Sokół robi swoje niepowtarzalne anioły. Anioły z duszą…

W Przeglądzie Artystów Radomskich prezentujemy Martę Sokół. Z wykształcenia geograf, z pasji twórczyni aniołów.
Jak podkreśla Marta Sokół, w tworzenie każdego anioła wkłada część siebie, każdego robi z serca.
Do ich wykonania wykorzystuje przede wszystkim stare deski, które ma np. ze starych mazowieckich chałup. – Kiedy jadę po deski zawsze proszę, żeby ktoś mi opowiedział historię miejsca, z którego one pochodzą. Deski ze starych chałup „widziały i słyszały wiele”, to deski z historią – mówi Marta Sokół.

Na niektórych aniołach można zobaczyć koła zębate, elementy sprzęgła czy inne metalowe części. To wszystko w połączeniu z drewnem, odpowiedniemu wykończeniu sprawia, że powstają niepowtarzalne prace.

Anioły Marty Sokół budzą różne emocje. Wielu osobom się podobają, jest też wielu przeciwników tej twórczości. Jednak artystka nie bardzo przejmuje się słowami krytyki. Robi tak, żeby anioły podobały się przede wszystkim jej samej. Dopiero innym..

Na swoim koncie Marta Sokół ma już 17 wystaw. Jej anioły można było podziwiać na wystawach w wielu miastach w Polsce. Teraz czekamy na wystawę w Radomiu.

W międzyczasie anioły można oglądać na profilu facebookowym Marty Sokół lub odwiedzając jej Galerię pod Aniołem w Rajcu Poduchownym.

 

 

Alicetea – już nie dostajemy stanikami w twarz

Radomski zespół Alicetea tworzą artyści z głową pełną muzycznych pomysłów. O pracy nad nowym albumem oraz o blaskach i cieniach swojej artystycznej działalności, opowiadali Daniel Adam Adamczyk i Piotr Niecu Nieciecki

Formacja Alicetea, która charakteryzuje się reggaeowym brzemieniem, została utworzona w 2002/2003 roku. Przez ten czas zespół zmieniał się zarówno pod względem muzycznych klimatów jak i samego składu grupy. Obecnie Alicetea tworzy siedmiu muzyków z jednym wokalistą, Danielem Adamczykiem, na czele.

Zespół Alicetea jest w trakcie nagrywania nowego krążka, a premiera albumu zaplanowana jest na wiosnę. A czego fani grupy mogą się po tej płycie spodziewać? Miszmaszu dźwięków i gatunków, mówił Daniel Adamczyk. Muzycy są zadowoleni z efektów swojej pracy. Jest to pierwsza płyta, która się nam podoba, stwierdził gitarzysta Piotr Nieciecki.

Bycie muzykiem wiąże się nie tylko z samymi przyjemnościami. Jest to także praca, którą członkowie Alicetea wykonują od 15 lat. Podejście grupy do swojej artystycznej działalności przez ten czas uległo zmianie. Teraz muzycy traktują to, co robią jak pracę, która stała się ich hobby, ale jadąc na koncert nie myślą tylko jaka impreza będzie po wszystkim. Wręcz przeciwnie, teraz liczy się to, by zrobić jak najlepszą imprezę dla fanów podczas koncertu, mówił Daniel Adamczyk. Czy zmiana priorytetów opłaciła się? Już nie dostajemy stanikami w twarz, stwierdził z uśmiechem Piotr Nieciecki.

Zespół Alicetea jest popularny i lubiany nie tylko w Radomiu. Przez lata swojej działalności muzycy mogą się pochwalić wieloma nagrodami i wyróżnieniami. Do sukcesów należy m. in. udział w półfinale programu Must be the music. Do tej telewizyjnej przygody muzycy jednak podchodzą z dystansem. Dla zespołu była to przede wszystkim dobra zabawa.

 

 

 

Grzegorz Bartos – jestem undergroundowym radomiakiem

Czas zmienia ludzi, ale nie Grzegorza Bartosa, radomskiego pisarza. Jego twórczość także pozostaje nietknięta przez ząb czasu. Dowodem na to jest opowiadanie Bartosa ukazane w antologii „Powroty. Radom”. Tekst emanuje beztroską młodzieńca z lat 90. Beztroską, za którą wszyscy tęsknimy

Grzegorz Bartos zadebiutował powieścią obyczajową pt. „Czapki z głów”, którą sam autor bardzo ciepło wspomina. Jak sam stwierdził, pisząc ją świetnie się przy tym bawił, ponieważ niczym się nie przejmował. W tym samym roku co „Czapki z głów” ukazali się „Anarchiści”. Bartos brał również udział w antologii pisarzy punkowych. Powieści, które wyszły spod pióra pisarza to „Rozdział zamknięty” oraz „Cukiereczek”, kryminał rozgrywający się na radomskich Plantach.

Grzegorz Bartos nie postrzega samego siebie w kontekście innych pisarzy. Od wielu lat uprawia swoją literaturę i stara się nie oglądać na nikogo. Gdy debiutował wówczas w Radomiu poza jedną pisarką, nikt w naszym mieście nie wydawał, bo nie miał takiej ambicji. A co odróżnia Bartosa od innych literatów z naszego miasta?

W porównaniu z pisarzami radomskimi, którzy publikują i których znam, jestem najbardziej undergroundowy cały czas.

Pisarstwo to ciężki kawałek chleba. Niewielu radomskich literatów jest w stanie utrzymać się z samego pisania. Grzegorz Bartos stara się już tym nie przejmować.

Zależy mi żeby pisać to, co chcę. Staram się żeby moje książki przede wszystkim odpowiadały mnie. Nie muszę nikomu schlebiać, nie muszę trafiać w modę, jakiś gatunek, który akurat jest na topie.

Być kobietą, być artystką

Trwa Przegląd Artystów Radomskich – konkurs, którego organizatorem jest Radio Radom. O tym kim są artyści i czy bycie twórcą to ciężki kawałek chleba mówiła Ewa Podsiadły-Natorska, radomska dziennikarka, blogerka i pisarka.

Ewa Podsiadły-Natorska pisze od dziecka. W swoim dorobku ma opowiadania, nowele, oraz wiele powieści o różnej tematyce, począwszy od romansów na książkach fantasy kończąc. Jednak nie wszystkie teksty zostały wydane. Do tej pory światło dzienne ujrzały trzy utwory. Ewa Podsiadły-Natorska zadebiutowała powieścią „Błękitne dziewczyny”, historią trzech przyjaciółek-radomianek. Kolejna książka to „Nie omijaj szczęścia”, kontynuacja „Błękitnych dziewczyn”. Dodatkowo pisarka opublikowała opowiadanie pt.: „Mistrz”, które ukazało się w antologii „Powroty-Radom”, będącej zbiorem tekstów radomskich autorów.

Ewa Podsiadły-Natorska należy do tej szczęśliwej grupy twórców, czyli do osób, którym udało się zaistnieć. Nie jest to proste zadanie, jednak istnieje recepta na to, by wydawcy zainteresowali proponowanym dorobkiem artystycznym. Przede wszystkim trzeba być autentycznym, mówiła Ewa Podsiadły-Natorska. Kopiowanie autorów, którzy są właśnie „na fali”, to strzał w kolano. Czytanie książek popularnych pisarzy jest pożyteczne, ale warto wypracować własny styl. Bardzo ważna jest również ciężka praca, zwłaszcza jeśli nie mamy znajomości. Trzeba być również cierpliwym i wytrwałym. W przypadku pisarzy szukanie wydawcy jest żmudnym zadaniem, wręcz karkołomną czynnością. Propozycji, które wpływają do wydawnictw jest mnóstwo. Okres oczekiwania na odpowiedź to przynajmniej kilka miesięcy. Jak zachęca Ewa Podsiadły-Natorska warto pojechać na Targi Książki, by zobaczyć jaki gatunek literacki wydaje konkretne wydawnictwo.

Świetnym pomysłem jest także branie udziału w konkursach typu Przegląd Artystów Radomskich, mówiła pisarka. Jest to milowy krok w stronę sukcesu. Nawet jeśli nie uda się nam wygrać, być może zawrzemy ciekawe kontakty oraz zareklamujemy się. Robienie czegoś bez promocji jest jak puszczenie dziewczynie oka w ciemnym pokoju, żartowała Ewa Podsiadł-Natorska. By zaistnieć trzeba wyjść ze swoją twórczością do ludzi i pamiętać, że krytyka również jest potrzebna. Dzięki niej możemy się rozwijać.

A czy pisarz jest artystą? Zdecydowanie, stwierdziła Ewa Podsiadły-Natorska. Jesteś artystą jeśli coś tworzysz, a pisarze pracując nad powieścią, kreują rzeczywistość i zmuszają czytelników do myślenia. Istnieje pogląd, że pisarze nie są artystami tylko rzemieślnikami. Pisanie jest rzemiosłem, ale także i swego rodzaju artyzmem.