Archiwum kategorii: Wywiad

3 razy M, czyli Gerard Edery – rozmowa z pieśniarzem sefardyjskim

Gerardowi Edery towarzyszy potrójna litera M: M jak muzyka, M jak Maroko i M jak miłość. Muzyka, bo Gerad Edery to kompozytor, gitarzysta, znawca muzyki etnicznej i filmowej oraz pieśniarz sefardyjski pochodzący z Maroka, czyli „sprawcy” drugiego M. Za trzecim M kryje się miłość, a właściwie kobieta-Polka obdarzona pięknym głosem, która sprawiła, że artysta z Nowego Yorku przeprowadził się do naszego kraju.

Na zaproszenie organizatorów Kameralnego Lata, Gerard Edery od kilku dni przebywa w naszym mieście. Wczoraj aktor i muzyk prowadził warsztaty „ABC pracy przed kamerą” dedykowane młodym radomianom. Dziś podczas wieczornego koncertu w Muzeum im. Witolda Gombrowicza artysta melodyjnie odpowie na pytanie: czym się charakteryzuje muzyka sefardyjska. – Mam pochodzenie judo-hiszpańskie, a urodziłem się w Casablance. Dawnej Maroko było francuskim protektoratem, dlatego wraz ze swoją rodziną znalazłem się od wpływem wielu kultur. Muzyka od zawsze była dla mnie ważna. Od 9 roku życia gram na gitarze, dziś śpiewam w 15 językach. W Manhattan School of Music otrzymałem tytuł magistra poświęcając się badaniom muzyki mojego pochodzenia. Muzyka sefardyjska to muzyka światowa. Żydzi wygnani z Hiszpanii rozprzestrzenili się po świecie znajdując się pod wypływem różnych kultur – tłumaczył Gerard Edery.

Gerard Edery

– Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę być w Radomiu. Wczoraj prowadziłem warsztaty dla niezwykle utalentowanych, młodych aktorów i piosenkarzy. Była to fascynująca grupa o wielu zainteresowaniach. Myślę, że festiwal filmowy „Kameralne Lato” jest bardzo ważnym wydarzeniem kulturalnym dla Polski. Jestem bardzo dumny, że mogę być jego częścią na zaproszenie American Corner Radom. Cieszę się także, że dziś wystąpię w Muzeum im. Witolda Gombrowicza we Wsoli – dodał Gerard Edery.

Koncert Gerarda Edery odbędzie się 6 lipca br. o godz. 18:00 w Muzeum im. Witolda Gombrowicza we Wsoli. Wstęp wolny.

Placówka zapewnia bezpłatny dojazd z Radomia do Wsoli. Zbiórka o godz. 17:20 na przystanku Chrobrego/ Czysta (kier. Michałów). Powrót po koncercie, około godz. 19:30.

Więcej informacji na ten temat znajdziesz tutaj.

Zespół SENS – premiera piosenki Pamięć Ciągle w Nas

Radomski zespół SENS cały czas komponuje, gra koncerty. Od kilku miesięcy nowym wokalistą zespołu został Jurek Sykut z Wrocławia. I jak mówią panowie z grupy odległość nie jest dla nich żadnym problemem.

Grupa jest po serii koncertów, zakończyli również pracę w studio nad nowym utworem.
Tylko w Radiu Radom premiera utworu PAMIĘĆ CIĄGLE W NAS.

Nasze radiowe studio odwiedzili lider zespołu SENS Tomasz Czyżo Czyżewski i wokalista Jerzy Sykut oraz bracia Dawid i Kacper Cichawa.
Zapraszamy do posłuchania rozmowy


Teledysk do piosenki Pamięć Ciągle w Nas

O urodzie w teatralnym świecie – rozmowa z Katarzyną Dorosińską

27 marca to Międzynarodowy Dzień Teatru – święto wszystkich emocjonalnych ludzi, bo teatr to dom emocji. W nim szczególne miejsce zajmuje piękno, zarówno to ukryte jak i to widoczne na pierwszy rzut oka. Do rozmowy na ten delikatny temat wybrałam Katarzynę Dorosińską, aktorkę której uroda nie jest jedynym atutem.

Czy potencjał i piękno to zgrany duet? Bez wątpienia, ale kobietom obdarzonym taką parą cech nie jest łatwo. Zwłaszcza w świecie teatru, gdzie urodziwym aktorkom trudno jest uciec przed zaszufladkowaniem . – Musiałam stoczyć wielką walkę z postrzeganiem mojej osoby jako uroczej dziewczyny, która w ocenie innych dostała się do szkoły teatralnej, prawdopodobnie dlatego, bo jest ładna – mówiła Katarzyna Dorosińska, absolwentka krakowskiej PWST, od lat związana z Teatrem im. Jana Kochanowskiego w Radomiu.

– Oprócz urody jednak liczy się talent i przede wszystkim predyspozycje zawodowe. Teraz państwo możecie sami ocenić, czy mam potencjał i czy daję radę z aktorstwem. Faktycznie bardzo mnie to denerwowało przez pewien czas, że muszę udowadniać, że jestem nie tylko piękna, ale też zdolna. To walka, którą toczę do dzisiejszego dnia, chociaż bitwy te są już mniej krwawe. Teraz mam poczucie własnej wartości i mniej mnie dotykają pewne komentarze związane z moim wyglądem, bo wiem na co mnie stać – podkreślała aktorka.

Katarzynę Dorosińską stać bez wątpienia na wiele. Na swoim koncie ma różnorodne role, którymi zachwyca niewymuszoną naturlanością i wrażliwością. Na myśl przychodzi choćby tytułowa „Anna Karenina”, spektakl będący w repertuarze radomskiego teatru. Do tego liczne musicale, farsy i oczywiście dramaty stanowiące wyzwanie zarówno dla publiczności jak i samej aktorki. Katarzyna Dorosińska temu wyzwaniu stawia czoła z wdziękiem i zaangażowaniem. Efekty jej pracy można podziwiać w Radomiu i w Warszawie – w Teatrze Narodowym. Opornym mieszkańcom naszego miasta, którzy jeszcze nie widzieli Dorosińskiej na scenie polecam nomen omen „Seks dla opornych”. Przedstawienie uniwersalne, które oprócz urody i potencjału wydobywa z aktorki niespożyte pokłady energii. 

Radomskie Klasyki – pasja i przyjaźń

Radomskie Klasyki to klub miłośników zabytkowej motoryzacji. Jest to wyjątkowa inicjatywa, którą 5 lat temu zapoczątkował Błażej Nogalski. W pierwszych zlotach brali udział kierowcy 20 samochodów, dziś Radomskie Klasyki zrzeszają ponad 200 pojazdów

Motorem napędzającym był nomen omen Polonez, którego Błażej Nogalski kupił przez przypadek. Ku swojemu zaskoczeniu wygrał licytację przez internet i tak do przyszłego założyciela Radomskich Klasyków trafił zabytkowy samochód, będący z nim do dzisiaj. Była to miłość od pierwszego wejrzenia i tą fascynacją Błażej Nogalski pragną się z kimś podzielić. Wykorzystał do tego siłę mediów społecznościowych. Okazało się, że w Radomiu jest wielu fanów zabytkowej motoryzacji. Miłośnicy retro-pojazdów zaczęli się ze sobą regularnie spotykać  i rozmawiać o swojej pasji. Z roku na rok do Radomskich Klasyków zaczęło dołączać coraz więcej samochodów i osób.

Na największe imprezy, czyli na rozpoczęcie i zakończenie sezonów przyjeżdża ponad 200 aut, a do tego motocykle i rowery. Promujemy przy okazji nasze miasto, nasz region. Na duże zloty przyjeżdżają właściciele zabytkowych samochodów z całej Polski, więc staramy się pokazywać Radom z jak najlepszej strony.

Rok 2017, który wielkimi krokami zmierza ku końcowi dla Radomskich Klasyków był czasem obfitującym w sukcesy. Błażej Nogalski choć nie lubi się chwalić, jest dumny z osiągnięć miłośników zabytkowej motoryzacji. Z uśmiechem na ustach wspomina dwie imprezy. Pierwsza to rozpoczęcie sezonu w kwietniu na radomskim deptaku, która zgromadziła ponad 250 samych samochodów.

W między czasie członkowie Radomskich Klasyków wyjeżdżali na różne zloty w Polsce, z których przywozili wyróżnienia, dyplomy i puchary.

Druga impreza to Rajd Kazimierza. Podsumowaniem sezonu było jego uroczyste zakończenie w październiku. Uczestniczyło w nim ok. 200 pojazdów. Przed Radomskimi Klasykami jeszcze jedno ważne wydarzenie – Rajd Mikołajkowy. Jest to impreza, w której mogą uczestniczyć również nowsze auta. Uczestnicy imprezy dostają specjalną mapkę i przy jej użyciu trafiają do różnych punktów, gdzie wykonują zadania lub odpowiadają na pytania. To świetna zabawa, a ponadto suma którą zgromadzą organizatorzy z wpisowego, zostanie przeznaczona na cel charytatywny.

A jakie plany na 2018 rok ma Błażej Nogalski? Rozpoczęcie sezonu w kwietniu, Rajd Kazimierza w okolicach Dni Radomia w maju, Rajd Radomskich Klasyków na początku września oraz zakończenie sezonu w październiku. Co do planów pozostających póki co w sferze marzeń jest otwarcie sezonu w radomskim Automobilklubie, będącym kolebką motoryzacji.

Powodzenie tych imprez zależy od frekwencji, jednak o to wszyscy możemy być spokojni. Siła Radomskich Klasyków zawarta jest nie w koniach mechanicznych zabytkowych samochodów, lecz w ludziach. Klub tworzą osoby z pasją, a ich wspólne hobby stało się pretekstem do zawarcia przyjaźni i to, co podkreślił Błażej Nogalski, jest największym sukcesem.

Paweł Podlipniak – bo we mnie jest mrok

Paweł Podlipniak to radomski poeta, który osiągnął sukces. Jest laureatem ponad stu konkursów poetyckich i jak stwierdził każda nagroda, którą otrzymał jest dla niego równie ważna. Wszystkie zwycięstwa w tej dziedzinie mają wymiar emocjonalny

Paweł Podlipniak tworzy wiersze od czasów szkolnych, ale przyznał, że zatarł w pamięci początki pisania. Być może dlatego, że w swoim przekonaniu jego pierwsze utwory nie były zbyt dobre.

Jest jedna osoba, która mnie straszy, bo ma ona w posiadaniu owe wiersze. To Mieczysław Szewczuk. Miecio zawsze się odgraża, że mi je pokaże. To jest jeden z koszmarów. Nie jestem w stanie się z tym skonfrontować.

Po takich słowach można wysnuć jeden wniosek – Paweł Podlipniak jako młodzieniec nie był pobłażliwy wobec siebie i swojej twórczości. Być może dlatego zaszedł tak daleko jako poeta. Dziś jest znacznie łaskawszy dla wierszy, które tworzy. Nie boi się przyznać, że ma talent i chętnie bierze udział w konkursach poetyckich. Zachęca również do tego początkujących pisarzy.

A jaka jest recepta Pawła Podlipniaka na osiągnięcie sukcesu w dziedzinie poezji?

Cały czas zachęcam do pisania i do szukania wydawcy, ale jedną rzecz muszę podkreślić. Piszących jest mnóstwo, mam wrażenie że więcej niż czytających poezję. Podstawą dobrego pisania jest praca. Trzeba wyrobić sobie warsztat.

Wyrobienie techniki jest według Podlipniaka bazą. To jednak nie wystarczy, żeby się wybić. Niepowtarzalny styl jest równie ważny, co warsztat. W przeciwnym wypadku zamiast oryginalnego poety, powstaje kolejna kopia Tuwima, czy Baczyńskiego.

Twórczość Pawła Podlipniaka jest mroczna. Czasem poecie zdarza się popełnić wiersze liryczne i ciepłe, ale zawsze są one podszyte niepokojem, nostalgią, czy smutkiem.

Moje wiersze pochodzą z ciemnej strony. Mam pewien sposób patrzenia na świat jestem raczej pesymistą, lub jak kto woli, dobrze poinformowanym optymistą.

Jerzy Skwarek – muzyczny pędziwiatr

Jerzy Skwarek – na co dzień zastępca dyrektora ds. artystycznych w Miejskim Ośrodku Kultury Amfiteatr w Radomiu, z zamiłowania muzyk. Dziś jest naszym gościem w trwającym w RadiuRadom.pl Przeglądzie Artystów Radomskich

Jerzy Skwarek opowiedział nam o początkach swojej muzycznej kariery, pracy na liniowcach i koncertach na wielu scenach Polski i Europy.

Jako młody chłopak uczył się w technikum energetycznym w Radomiu. Jednocześnie pobierał naukę z zakresu muzyki.. Od 13 roku życia uczył się grać na perkusji, później w szkole muzycznej uczył się grać na klarnecie i fortepianie. Następnie studiował w Kielcach w Instytucie Muzyki na wydziale wychowanie muzyczne.

– W Kielcach zacząłem współpracę z artystami ze środowiska studenckiego. Tam również zaczęła się współpraca i poważne zainteresowanie muzyką jazzową, która do dzisiaj najbardziej mnie pasjonuje i najbardziej mnie zajmuje – mówi Jerzy Skwarek.

A dlaczego jazz? – Może to kwestia osób, które napotkałem na swojej drodze? W Kielcach miałem przyjemność współpracować z Włodkiem Kiniorskim i muzykami z kieleckich zespołów jazzowych. Wtedy, w latach 80-tych Kielce były prężnym ośrodkiem jazzowym. Grałem w zespole Grube Dudy. Miałem okazję poznać takich artystów jak Krystyna Giżowska, Bogusław Mec czy Andrzej Dąbrowski – tłumaczy nasz gość.

Jerzy Skwarek współpracował m.in. z Henrykiem Fabianem, Jackiem Lechem, Bogusławem Wyrobkiem, czyli artystami spod znaku Czerwono- i Niebiesko-Czarnych. Jak podkreśla, była to ciekawa przygoda.

Od wielu lat współpracuje z pianistą Jarosławem Barowem. Założyli grupę muzyczną, z którą wyjechali do Stanów i pracowali z amerykańskimi artystami. Grali w musicalach amerykańskich, m.in. Andrew Lloyd Webber Gala, Disney Gala czy Classic. Zagrali też na wielu scenach w Europie. Grali również na liniowcach.

– Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że to była typowa praca muzyka. Trochę tułacze życie, troszkę artystycznych doznań, troszkę wojaży, trochę ciekawych ludzi napotkanych po drodze. Myślę, że to był bardzo fajny okres w moim życiu, który zaowocował różnymi doświadczeniami – mówi muzyk.

Teraz Jerzy Skwarek rzadziej wyjeżdża z Radomia, częściej współpracuje z radomskimi muzykami. Gra w zespole Blues Power, Big Bandzie Mundana lub z małżonką realizując jej projekty muzyczne związane z muzyką swingową czy latynoską.

Mimo iż teraz ma mniej czasu na muzykowanie, to gdzieś w środku siedzi w nim pędziwiatr muzyczny, który chciałby grać, nagrywać nowe płyty, zdobywać nowe cele artystyczne czy poznawać nowych ludzi.

Alicetea – już nie dostajemy stanikami w twarz

Radomski zespół Alicetea tworzą artyści z głową pełną muzycznych pomysłów. O pracy nad nowym albumem oraz o blaskach i cieniach swojej artystycznej działalności, opowiadali Daniel Adam Adamczyk i Piotr Niecu Nieciecki

Formacja Alicetea, która charakteryzuje się reggaeowym brzemieniem, została utworzona w 2002/2003 roku. Przez ten czas zespół zmieniał się zarówno pod względem muzycznych klimatów jak i samego składu grupy. Obecnie Alicetea tworzy siedmiu muzyków z jednym wokalistą, Danielem Adamczykiem, na czele.

Zespół Alicetea jest w trakcie nagrywania nowego krążka, a premiera albumu zaplanowana jest na wiosnę. A czego fani grupy mogą się po tej płycie spodziewać? Miszmaszu dźwięków i gatunków, mówił Daniel Adamczyk. Muzycy są zadowoleni z efektów swojej pracy. Jest to pierwsza płyta, która się nam podoba, stwierdził gitarzysta Piotr Nieciecki.

Bycie muzykiem wiąże się nie tylko z samymi przyjemnościami. Jest to także praca, którą członkowie Alicetea wykonują od 15 lat. Podejście grupy do swojej artystycznej działalności przez ten czas uległo zmianie. Teraz muzycy traktują to, co robią jak pracę, która stała się ich hobby, ale jadąc na koncert nie myślą tylko jaka impreza będzie po wszystkim. Wręcz przeciwnie, teraz liczy się to, by zrobić jak najlepszą imprezę dla fanów podczas koncertu, mówił Daniel Adamczyk. Czy zmiana priorytetów opłaciła się? Już nie dostajemy stanikami w twarz, stwierdził z uśmiechem Piotr Nieciecki.

Zespół Alicetea jest popularny i lubiany nie tylko w Radomiu. Przez lata swojej działalności muzycy mogą się pochwalić wieloma nagrodami i wyróżnieniami. Do sukcesów należy m. in. udział w półfinale programu Must be the music. Do tej telewizyjnej przygody muzycy jednak podchodzą z dystansem. Dla zespołu była to przede wszystkim dobra zabawa.

 

 

 

„Lepiej, Love, Live” – wywiad z Grzegorzem Turnauem

W sobotę, 28 października odbył się w Radomiu prapremierowy koncert urodziNOWY Grzegorza Turnaua w ramach trasy „L-Live”. „L” to oczywiście pięćdziesiątka. Grzegorz Turnau niedawno skończył 50 lat. 13 października miała miejsce premiera „L”. Wydawnictwo zawiera 2 płyty CD i jedną DVD, na których znalazło się  prawie 100 utworów w nigdy niewydanych wersjach, 36 niepublikowanych piosenek, prawie 6 godzin muzyki, pełne zapisy 2 koncertów i 1 programu muzycznego oraz największe przeboje w wersjach „live” – rejestracje studyjne i koncertowe z ostatnich 33 lat.

Zapraszam do wysłuchania rozmowy z Grzegorzem Turnauem,

Tomasz Kądziela – „MOC(arz) KULTURY”

 

Fot. Paweł Czajkowski